Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Nie mamy na dzisiaj konkretnych planów poza raftingiem o 14:00. Do tego czasu nie ma jednak mowy by odpoczywać bezczynnie, postanawiamy nie wracać do Akureyri, które mimo iż jest dużym miastem to nie ma do zaoferowania zbyt wiele. Poza kościołem, który widzieliśmy już wczoraj podczas przejazdu w poszukiwaniu naszego noclegu jest jeszcze opcja wyprawy na wieloryby – co już też za nami.
Po drodze nie ma zbyt wielu atrakcji ale nasz pan recepcjonista polecił nam gorące źródła i to takie dzikie bez zaplecza basenowego. Ruszamy, mamy dokładną mapę ale nawet ona nie odnajduje tutaj szlaku do źródeł. Pytamy dwukrotnie i wreszcie odnajdujemy prawidłową drogę. Okazuje się, że musimy jeszcze kawałek podejść. Najpierw widzimy rzekę, ale ta jest lodowata czyli jednak to nie to. Kilka kroków dalej jest i źródło i naprawdę gorące. Aż tak bardzo, że nikomu z nas nie udaje się w nim zamoczyć, ale miło jest wymoczyć sobie nogi, które po kilku minutach przyzwyczajają się do wrzątku.
Teraz czas na rafting.
CDN
