Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Etiopia 8-25.10.2012

Aksum, Arka Przymierza, Lalibela


17-10-2012

Aksum jest naprawdę niezwykłym miejscem. Od rana zwiedzaliśmy park stelli, olbrzymich, skalnych monolitycznych bloków ważących po kilkaset ton i mierzących po trzydzieści parę metrów. Te niewiele młodsze od piramid obeliski stawiali sobie jako grobowce władcy Axum; potężnego państwa, istniejącego od tysięcznego roku przed naszą erą aż do VIII wieku naszej ery.
Nikt nie wie jak je wycinano, transportowano i stawiano.
Kultura Aksum jest jeszcze słabo zbadana; archeolodzy przekopali mniej niż 105 miejsc; podejrzewanych o zawieranie starożytnych obiektów. O te, które zostały już odkryte nadal toczą się spory. Przykładowo zwiedzaliśmy pałace królowej Saby (synem kóorej i Salomona byl Menelik - pierwszy etiopski cesarz, od którego swoją dynastię wywodził Haile Selasie. Niektórzy twierdzą, że to X w. p.n.e., inni że VI w. n.e. Tak czy inaczej imponująca budowla. Podobne wątpliwości dotyczą basenu królowej Saby - ogromnego zbiornika wodnego, dalej wykorzystywanego przez miejscowych chłopców do kąpieli.
Nie ma wątpliwości co do kamienia Azana ten pierwszy chrześcijański władca Etiopii kazał na nim wyryć daty swoich zwycięstw to III w. ne.
eby ochłonąć trochę od tych wszystkich starożytności poszliśmy na bajecznie kolorowy targ koszyków, gdzie mieszkańcy okolicznych wiosek sprzedają swoje wyroby a potem na zwykły targ sobotni (z miliona sekcji zwróciliśmy uwagę na sekcję obuwia używanego, obuwia plastikowego, wyrobów metalowych, drobiu, przypraw, glinianych naczyń do indżery - naprawdę nie sposób tego wyliczyć.
Po południu zbliżyliśmy się do Arki Przymierza. Zbliżyliśmy się, bo oprócz jednego strażnika nikt nie może jej zobaczyć. Widzieliśmy tylko kościół, w którym jest przechowywana, sąsiedni klasztor (tylko Panowie) i muzeum, w którym liczące sobie kilkanaście stuleci eksponaty leżały na podłodze lub w zakurzonych sklejkowych szafkach.
Kolejnego dnia rano wyruszyliśmy na lotnisko i po 45 minutowym locie znaleźliśmy się w Lalibeli. Samo miasteczko nie robi specjalnego wrażenia (poza fajnym położeniem na wys. 2600 m i widokami na okoliczne góry). Ale kościoły ...

Każdy z nas jakoś je sobie wyobrażał, a nawet widział na zdjęciach. Ale rzeczywistość przerosła wszelkie oczekiwania. Olbrzymie kościoły wyryte pod ziemią w twardej wulkanicznej skale, w środku wydrążone i bogato zdobione - po prostu bajka (niestety internet jest tu tak słaby, że zdjęcia wyślemy dopiero z Addis Abeby).
Dziś zwiedziliśmy pierwszych sześć kościołów, następnych pięć jutro.
Mamy super hotel z pięknym widokiem, zaraz kolacja a jutro wycieczka na mulach do klasztoru.
Kolejna relacja już z Addis Abeby.

Pojechali i napisali:

PFR