Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Toskania na talerzu 11-18.10.2014

Toskania na talerzu - dzień 1


10-10-2014

Start, ruszamy. Spotykamy się na lotnisku w Modlinie, jak się okazuje wszyscy jesteśmy tu po raz pierwszy. Stojąc w kolejce i nadając bagaże słyszymy zapowiedź przez megafon: ”Osoba, która zostawiła czarny plecak przy windzie proszona jest o kontakt z ochroną.” Za chwilę powtórka tego samego komunikatu. I jeszcze raz. I nagle nasz Andrzej skruszony podchodzi i mówi: To chyba ja, to mój plecak tam został. I rzeczywiście, podbiegamy do windy a tam już dwóch panów z ochrony zaczyna kordonem otaczać podejrzany plecak. Cóż, na szczęście zdążyliśmy przed zapowiadaną ewakuacją lotniska. Przepraszamy, potulnie schylamy głowy i udajemy się do kolejki. Lot już bez żadnych niespodzianek. W Pizie słońce, duszno, temperatura ponad 24 stopnie. Spotykamy się z Tomkiem (który jeszcze mówi – to ważne w kontekście jutra). Zajmujemy miejsca w naszym autku i jedziemy. By jednak nie rozleniwiać się i nie tracić czasu najpierw zwiedzanie. Oczywiście zaczynamy od Pizy. Tu Krzywa Wieża, która oczywiście pada tematem sesji fotograficznej. Maszerujemy po placu, robimy zdjęcia i głodni idziemy do maleńkiej knajpki, która specjalizuje się w kanapkach czyli włoskich panini. Pan ku naszemu rozczarowaniu rozkłada ręce, bo brakuje mu chleba, ale nie chcąc stracić okazji by nakarmić zgłodniałą grupę turystów proponuje w zamian deski z wędlinami, serami, warzywami. Nie może zabraknąć wina, białe mocno schłodzone. Delektujemy się wędlinami: pyszne, bardzo świeże z pieprzem, metka na mini chlebkach, potem sery: z popiołem, z truflami, z ostrą papryką i miód do tego oraz orzechy. Na sam koniec warzywa: suszone pomidory, potem bakłażany.

Zajadamy się i wzmocnieni postanawiamy ruszyć dalej, tym bardziej, że planowana kolacja odsunęła się w czasie. Przed nami kawał drogi do Arezzo, a przed nami zakupy. Będziemy dzisiaj wieczorem po raz pierwszy wspólnie kucharzyć.

Tomek ustala menu. Wpadamy na zakupy z dwoma koszykami, jeden śniadaniowy, drugi to artykuły potrzebne do kolacji. Idzie nam bardzo sprawnie, choć ilość osób w sklepie jest duża. Ale udaje się nam sprawnie zaopatrzyć we wszystko co najbardziej potrzebne.

Docieramy do naszej willi grubo po 20. Od razu zajmujemy nasze pokoje i spotykamy się w kuchni. Tu w firmowych fartuchach następuje rozdział pracy. Mamy specjalistów od siekania cebuli i czosnku, to Asiunia. Ola myje sałatę i obiera granaty. Basia dogląda serów. Andrzej zajmuje się przygotowaniem sosów. Małgosia szykuje stół. Magda rozkłada sztućce. Mianujemy specjalistą od wina Andrzeja, dba o jakość, Dziewczyny Mu asystują dbając o ilość. Tomek sprawnie nami zarządza i tak crostini już w piekarniku, na patelni cykoria z cebulą i czosnkiem. W garnku gotuje się woda na makaron, a w drugim sos pomidorowy. Zasiadamy do stołu. Najpierw przystawki. Potem sery. Wreszcie kolej na pastę – gigantyczne świderki z sosem pomidorowym i przepyszną oliwą.

Wino, kobiety i śpiew będzie jutro…

Pojechali i napisali:

PFR