Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Bali i Singapur, 12-24.03.2014

Pobudka na statku ze wschodem słońca, rafa koralowa


17-03-2014

Budzi nas Franco, który wraz ze wschodem słońca zaczyna się krzątać po statku. Wstajemy dość wcześnie specjalnie by uniknąć upału i oszczędzić Basi maszerowania w pełnym słońcu. Nasi kucharze nie pozwalają nam wyruszyć na zwiedzanie wyspy na czczo i przygotowali pyszne banany w cieście, to pewnie z uznaniem preferencji Basiowych. Wzmocnieni, nasmarowani idziemy na ląd. Na pomoście szaleją małpy, ich także zwabił zapach bananów. Ranger wita nas na wyspie i wybieramy wspólnie szlak by zobaczyć jak najwięcej smoków. Kilka z nich leży już przy pomoście, są to wielkie okazy. Leniwie rozglądają się dookoła. Jesteśmy dzisiaj pierwszymi zwiedzającymi. Smoki wygrzewają się w pierwszym słońcu. Delikatnie podchodzimy do nich jednak niezbyt blisko. Ranger wyposażony w specjalny patyk zachowuje wszelkie zasady bezpieczeństwa. Ruszamy na trekking po wyspie Rincha. Smoków coraz więcej. Jednak marzec to dobry czas na ich oglądanie. Dzień staje się coraz bardziej letni, temperatura rośnie mimo wczesnej pory. Jednak obietnica nurkowania i pysznego śniadania trzyma nas przy nadziei. Nawet Baśka dzielnie maszeruje dzisiaj na własnych nogach. Trasa jest o tyle ciekawa, że usiana przeszkodami, a każda z nich to dodatkowa atrakcja dla Basi: strumyk, kłoda, trawa, błoto, znowu rzeczka, kamienie.

Zadowoleni wracamy na łódź. Tu kapitan od razu zapuszcza silnik a my zasiadamy do śniadania. Płyniemy na kolejną wyspę ze smokami, gdzie te żyją w swoim naturalnym środowisku. Już zarzucamy pomysł marszu po wyspie, bo jest prawie południe, jednak nawet krótki wypad w głąb wyspy okazuje się bardzo owocny, tu także jesteśmy jedyną łodzią. Smoki leniwie przepełzają z cienia spod drzew w cień po drugiej stronie ścieżki. Ale wielkie okazy, leniwie ciągną za sobą swój ogon. To była dobra decyzja, okazy z Komodo wydają się być dużo większe niż te , które widzieliśmy na Rinczy.
Wracamy na lunch na pokład. Chwila odpoczynku po jedzeniu i przepływamy na najbardziej znaną tutaj rafę. Słynie z koloru piasku na pobliskiej plaży – jest różowy. Rafa genialna, piękne koralowce, mnóstwo rybek. Baśka wiedząca już co i jak szybko wskakuje w strój, pakuje swój sprzęt i przejeżdżamy kajakiem na brzeg. A stąd już z płetwami i maską zwiedzamy rafę. Niestety woda jest tu dużo chłodniejsza niż wczoraj w zatoce. Nawet mi jest chłodno, dlatego mając sporo czasu żegnamy kolejno przybyłych turystów, którzy po kilkunastu minutach muszą wracać na swoje łodzie i wkrótce zostajemy sami. Baśka niczym zawodowy plażowicz nurkuje, snorkluje, opala się, bawi w piasku. Wakacje na 102.
Na łodzi czeka na nas tea time i płyniemy w kierunku kolejnej wyspy, gdzie nocujemy oczywiście na łodzi. Podobnie jak wczoraj rozgrywki w grach planszowych ku wielkiej uciesze Basi. I wraz z zachodem słońca układamy się do snu. Księżyc dzisiaj w pełni, jest jeszcze bardziej jasno.

Pojechali i napisali:

PFR