Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Rzymskie Wakacje 29.09 - 4.10.2009

Bazyliki, Koloseum, Fontanna di Trevi


01-10-2009

Na dzisiaj zaplanowaliśmy Bazyliki. Zaczynamy od zbiórki co tym razem wymaga trochę logistyki, bo mieszkamy w różnych punktach. Ponieważ wczoraj spotkanie było w Watykanie, dzisiaj zmieniamy miejsce zbiórki i Kraków jest prawie na miejscu, a reszta musi dojechać. Przy okazji po raz pierwszy poznajemy metro. Pierwszym kościołem będzie Santa Maria Maggiore. Mimo wczesnej godziny ruch jest spory. Bazylika piękna i przytulna. Po sesji zdjęciowej kawałek dalej kolejny kościół: Św. Jana na Lateranie. Tu by zdążyć przed zamknięciem Schodów Świętych idziemy najpierw do budynku po drugiej stronie Bazyliki. Jesteśmy na 20 minut przed czasem a i tak muszę prosić Panią by zechciała wpuścić ostatnie kilka osób na schody. Część z nas wchodzi pieszo po schodach obok, inni podejmują wyzwanie i wchodzą na kolanach po 28 stopniach. Zachmurzone lekko niebo rano zaczyna się przejaśniać i mamy coraz więcej słońca. Chowamy się w we wnętrzach wilekiej Bazyliki Jana na Lateranie. Przyjemnie bo dużo chłodniej. Na sam koniec zostaje nam jeszcze Baptysterium.

Teraz do 15.00 mamy czas na sjestę. I dwie opcje: albo jedziemy do hotelu na krótki odpoczynek, z pomysłu nie skorzysta nikt, albo spacer po ulicach Rzymu i spotkanie przy Koloseum. I tak robią wszyscy. Niektórzy pieszo już z Lateranu idą do Koloseum zbaczając po drodze z głównej ulicy w wąskie mniejsze urocze uliczki by przysiąść na czymś do jedzenia. Druga grupa metrem podjeżdża pod Fontannę di Trevi i tu szukamy czegoś do jedzenia. Jest nas aż 11 i w wielu miejscach niestety nie ma dla tak dużej grupy miejsc. Oczywiście kelnerzy zapraszają nas do środka, ale to nie to czego szukamy. Wreszcie znajdujemy ustawione rzędem stoliki pod ścianą w bocznej uliczce. Kelner widząc tylu klientów naraz zestawia je w jeden duży stół. I na dodatek okazuje się, że w restauracji jest bufet i każdy może wybrać sobie swoje ulubione dania. Bardzo korzystne rozwiązania.

Posileni marzymy teraz o leżakowaniu. Ale czas biegnie nieubłaganie i trrzeba powoli kierować się w stronę Koloseum. Umilimy sobie czas lodami w jednej z bardziej znanych lodziarni w okolicy. Wybieramy dziwne smaki: śliwka, whisky, czerwone wino, figa, imbir i cynamon.

Przy Koloseum jak zwykle tłumy. Nasz przewodnik punktualnie odbiera nas z miejsca gdzie byliśmy umówieni. Przekazuje grupę w dobre ręce i spotkamy się na Plazu Weneckim. Koloseum oglądane od środka robi zawsze duże wrażenie, potem spacer na Foro Romano i wreszcie Kapitol. Oczywiście umówiliśmy się na dwie godziny, a ledwo zamknęliśmy się w trzech.

Po twarzach widać zmęczenie. Sporo było spacerowania. czas na kolację. I znowu kilka opcji. Jedni będą jeść w mieście. Typowa restauracyjka włoska z obrusami z papieru i rachunkiem pisanym wprost na "obrusie", inni wybiorą opcję restauracji bliżej hotelu. Najważniejsze, że po takim dniu każdy z nas znalazł pomysł na miły wieczór.

Pojechali i napisali:

PFR