Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Etiopia 22.09.-12.10.2011

Debre Libanos, mniejszość Oromo, Addis Abeba


23-09-2011

Dzisiejszy dzień przywitał nas przelotnymi opadami deszczu. Ubrani na cebulkę ( po burzliwych dyskusjach na temat pogody) z nadzieją na przejaśnienie udaliśmy się w drogę do jednego z najważniejszych kościołów w Etiopii - Debre Libanos. XIII-wieczna świątynia została spalona przez muzułmanów w XV wieku i odbudowana przez Cesarza Haile Selassie w 1960 roku.

Droga do świątyni wiodła wzdłuż pięknych, zielonych wzgórz, na których pojawiały się liczne wioski ludu Oromo - najliczniejszej grupy etnicznej Etiopii. Na trasie zatrzymaliśmy się u jednej z wielodzietnych rodzin Oromo, liczącej 20 osób. 4 domki ze strzechy, z czego 2 przeznaczone na oborę, stanowiły cały majątek rodziny. Teren był ogrodzony płotem, poza nim zaś było miejsce na uprawę zbóż i pasiekę pszczół. Tu po raz pierwszy zetknęliśmy się z tzw. płatną sesją zdjęciową. Jako że dzieci było mnóstwo, a każde chciało coś dostać, podarowaliśmy im cukierki i ołówki. Na koniec jednak coraz natarczywiej prosili o zapłatę. Zebraliśmy więc pieniądze i wręczyliśmy je głowie rodziny. Po minie można było stwierdzić, że liczył na więcej ale w końcu odpuścił i pojechaliśmy w dalszą drogę.  

Debre Libanos jest najpopularniejszym miejscem pielgrzymkowym w Etiopii. Docierają do niego mieszkańcy wszystkich miast, bez względu na odległość, licząc na uzdrowienie. Jest tam bowiem święta woda, która podobno uzdrawia nieuleczalnie chorych. Do środka wchodzi się bez butów. My znaleźliśmy się tam pół godziny przed główną mszą piątkową, tak więc pielgrzymów było wyjątkowo dużo. Udaliśmy się do podziemi, by wysłuchać wyśpiewywanej przez wiernych modlitwy. Każdy z nas popadł w chwilę zadumy przysłuchując się deklamowanym w rytm bębnów słowom. Niesamowite wrażenie robiły malowidła naścienne i współczesne witraże w głównej nawie budynku. Zwiedziliśmy muzeum, a ponieważ zaczęła się msza i nie można było już wrócić na teren kompleksu, udaliśmy się w drogę powrotną do Addis.

Na trasie zatrzymaliśmy się by spróbować po raz  pierwszy tradycyjne danie etiopske - indżerę – sfermentowane ciasto wypiekane na piecu, przypominające grubością naszego naleśnika, z wyglądu trochę mniej zachęcające (nazywane indzęrą, mokrą ścierą), lecz jest to obowiązkowe danie w jadłospisie każdego Etiopczyka. Kwaskowe ciasto z wybranym mięskiem i różnymi sosami dało nam całą gamę smaków. Opinie były różne. Mirek, Jurek i Ewa stwierdzili, że spodziewali się czegoś gorszego i że smakuje całkiem nieźle, Janek przygotowany był na coś lepszego, wspólnie jednak oceniliśmy, że indżera jest niesamowicie sycąca. Sławka wyłamała  się z grupy i zjadła typowego, pieczonego kurczaka  z hodowli Oromo  z frytkami i warzywami.

Najedzeni, zadowoleni, zmierzaliśmy już bezpośrednio do Addis Abeby robiąc postoje tylko na zdjęcia ludzi, targów, dostojnych pawianów o krwawiącym sercu oraz co najważniejsze- ptaków!. Mamy zaszczyt podróżować z pasjonatem ptaków – Mirkiem, który dokładnie rozpoznaje każdy gatunek endemiczny jak i migrujący. W naszym busie często więc pojawia się hasło: stop for picture, stop for picture!:)Jutro czeka nas pobudka o 4:45, udajemy się na lotnisko i liniami lokalnymi lecimy na północ Etiopii do Bahyr Dar. Pozdrawiamy

Pojechali i napisali:

PFR