Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Zakaukazie 26.04.-14.05.2012

Trzęsienie ziemi, przejazd do Azerbejdżany, przejazd do Szeki, zwiedzanie, nocleg w Ismailly


07-05-2012

Godzina 7:30.Dziś wyjątkowo obudziliśmy się wcześniej, by zdążyć zjeść śniadanie i dojechać do granicy, gdzie miał na nas czekać nowy przewodnik, już z Azerbejdżanu. Gdy otwierałam w półśnie oczy, by szykować się do wstawania, usłyszałam pukanie do drzwi. Oznaczało to tylko jedno - kolejny raz hotel zafundował nam niespodziankę w postaci braku wody. Podeszłam do łazienki, odkręciłam kran, kap kap kap i koniec, wody brak. Niezwłocznie ubrałam się, poszłam na dół, stanęłam nad właścicielką i powiedziałam, że czekam aż uruchomią. Udało się, 15 minut później woda się pojawiła, uff, nie pożegnamy Gruzji brudni.

8:30 – śniadanie. Dziś było trochę skromniej – chleb (lawasz) z masłem i jajka sadzone. W pewnym momencie zatrzęsło nami przez około 10 sekund. Z początku każdy z nas myślał, że to efekt naszego wczorajszego ucztowania, bo po sprezentowanym pysznym, pożegnalnym winie prawie wszyscy czuli się wczorajsi. Okazało się jednak, że to nic innego jak wstrząsy sejsmiczne. Mieliśmy dużo szczęścia, gdyż w naszym regionie były one bardzo słabe. W innym regionie Kachetii dochodziły jednak do 6 stopni i spowodowały zniszczenia.Ucieszyło nas, że zmierzamy w kolejny region Zakaukazia, Gruzja pozostawiła w nas wiele wspomnień w postaci zdjęć i osobistych wrażeń, czas jednak na zmianę.
W 10 minut dojechaliśmy do granicy Gruzińsko – Azerbejdżańskiej. Tam niestety trzeba się było pożegnać z kierowcą. Cieszyliśmy się jednak, że jeszcze go zobaczymy, miał nas odebrać z granicy za 3 dni, gdy będziemy wracać z Azerbejdżanu. Inaczej było w przypadku Dawida – naszego przewodnika. Zaczęły się pożegnalne uściski, mimo jego artystycznego temperamentu, każdy z nas już się przyzwyczaił do opowieści o Sakaszwilim, nowych filmach, w których Dawid ma grać, czy jego pasji do jogi lub kobiet. Wymieniliśmy ostatnie pożegnania i życzenia po czym ruszyliśmy przed siebie w kierunku azerskiego przejścia granicznego.
Naprzeciw nam już wyszedł dobrze zbudowany Azer, w wieku średnim, a obok niego nasz nowy pojazd – biały Mercedes Benz. Przewodnik przywitał nam głośnym Welcome in Azerbeijan, poinstruował nas gdzie się mamy odprawić, po czym ruszyliśmy w drogę przez Azerbejdżan. Przed nami 3 dni zwiedzania tego kraju.
Pierwsze odczucia – kraj czystszy, samochody dużo skromniejsze, choć otoczenie wydaje się być bogatsze niż w miastach gruzińskich. Okazało się, że również po Azerskiej stronie było trzęsienie ziemi – 7 stopni, które spowodowało spore zniszczenia i poszkodowało 35 osób. Całe szczęście, że nas tam wtedy nie było.
Zatrzymaliśmy się w Szeki. – jednym z najpiękniejszych miast Azerbejdżanu – znanym ze względu na słynne dawne centrum kupieckie na szlaku jedwabnym oraz jeden z mocarniejszych chanatów z XVIII wieku – Szeki. Zwiedziliśmy pałac Chana, muzeum historyczne, karawanseraj, przyjrzeliśmy się warsztatom rzemiosła artystycznego, udaliśmy się na relaks do pijalni herbaty.
Zaskoczeniem był dla nas również obiad, W Gruzji na potrawy czekało się długo i nie zawsze był duży wybór, mimo że jedzenie pyszne i lokalne. Tu na stole pojawiło się tyle dań, że każdy znalazł coś dla siebie. Zaczęło się od serów, sałatki warzywnej, sosu żurawinowego, poprzez zupę z soczewicy aż po dolmę – faszerowane pomidory, bakłażany i paprykę z baraniną. Po daniach głównych pojawiła się herbata do woli oraz deser w postaci szekijskiej chałwy – w standardzie europejskim przypomina bardziej paklawę, ale jest bardzo dobra.
Znalazł się również czas na bazar, na którym przyjrzeliśmy się lokalnym warzywom, owocom i tradycyjnym ubraniom oraz wymieniliśmy pierwsze pieniądze na manaty – walutę azerską.
W hotelu w miejscowości niedaleko Ismailly znaleźliśmy się po 21:00. Z uwagi na ograniczenie czasu zwiedzania do 3 dni, umówiliśmy się, że jutro wyjeżdżamy wczesnym rankiem z hotelu, by jak najwięcej zobaczyć w Baku i okolicy. Azerbejdżan przywitał nas otwartymi ramionami. Mimo przelotnych opadów deszczu jesteśmy ciekawi kolejnych wrażeń w tym państwie.

Pojechali i napisali: