Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Tradycją jest już piękne słońce od samego rana. Budzi nas zawsze w zależności od pokoju od 6 do 8 i potem słychać tupot bosych stóp naszych Maluchów, które biegają od pokoju do pokoju i odwiedzają się wzajemnie. Śniadanie jak zwykle wykwintne. Tym razem nowością są placuszki. Pychota.
Zajęcia od 10.00. Maryś na koniku, reszta w sali zabaw. Dzisiaj planowane jest pieczenie ciasteczek. Marchewkowy farsz i ciasteczka w kształcie kopytek. Zaraz wjadą do piekarnika. Czas wolny. Obiad i popołudniowe malowanie kamieni.
Obiadowe gołąbki a wcześniej rosołek z marcheweczką i ręcznie robionymi kluseczkami. Dzieciakom aż uszy się trzęsą. Nam mamom też zresztą.
Kilka mam wybiera się popołudniem do Rucianego Nidy. My podejmujemy gości z Holandii. Reszta uciekając przed deszczem raz jest w lesie, raz pod wiatą.
Siedząc dzisiaj przy winie po raz pierwszy dostrzegamy, że tutejszy zegar bije o 10 minut za późno.
Ale co tam, czas nam tu płynie w ogóle wolniej. Jutro dla Mam dzień SPA. Ślicznimy się ustalając dyżury przy dzieciakach.
