Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Piszę trochę do przodu korzystając z przerwy w oczekiwaniu na lot do Europy. Przyszedł czas na podsumowanie naszej podróży i pewnie na spostrzeżenia dotyczące Wenezueli.
Wczoraj podczas wieczornego pożegnania padło wiele miłych słów, czujemy się trochę jak bohaterowie, wybraliśmy niepopularny kierunek podróży, który w oczach wielu uchodzi za bardzo niebezpieczny i nie jest na liście top najczęściej odwiedzanych krajów na świecie.
Ale zyskaliśmy dużo więcej podejmując jednak to wyzwanie, cała Wenezuela było w wielu miejscach tylko dla nas. Strach związany z sytuacją polityczna padł nie tylko na Polskę ale zabrakło tu także turystów z innych krajów świata, na naszej trasie bardzo okazjonalnie pojawiły się dwie małe grupy Włochów i jedna grupa niemiecka, bardziej widmo, bo stale o niej słyszeliśmy ale nigdy nie spotkaliśmy.
Wszystkie atrakcje były dla nas. Nigdzie nawet przez chwilę nie czuliśmy jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. Oczywiście podkreślam fakt, że byliśmy tutaj pod opieką mojego lokalnego kontrahenta i to sprawdzonego.
Plotki o domniemanym głodzie także się nie sprawdziły, wręcz przeciwnie mamy wrażenie że wieziemy kilka kilogramów więcej do kraju.
To prawda, że mieszkaliśmy w hotelach i jadaliśmy w restauracjach przy hotelach a te często prowadzone są przez małżeństwa mieszane europejsko-wenezuelskie. Ale byliśmy także na lokalnych targach i widzieliśmy ile tu jest owoców, warzyw, mąki, kukurydzy, mięsa, kaszy. Patrzyliśmy także na ceny one wcale nie są aż tak bardzo zawyżone. I nie patrzymy przez pryzmat naszego zawyżonego przelicznika posiadaczy dolarów. To chyba jednak upór i przyzwyczajenia miejscowych powodują, że w ich oczach nie ma co jeść. Wenezuela mięsem stoi, a do niego koniecznie musi być czarna fasola i banany. Nikt tu nie je sałatek, warzyw, owoców. To tylko bardzo marginalnie podawane dodatki. Cukier to podstawa.
My ani przez chwilę nie byliśmy głodni, dieta bywała dość monotonna, bo albo mieliśmy przez trzy dni tylko wołowinę pod różną postacią, a kiedy zmienialiśmy miejsce pobytu to była ryba. I to na śniadanie, obiad i kolację.
Nie zabrakło oczywiście smaczków latynoskich, tego się nie dało wykluczyć i tak wielokrotnie byliśmy ofiarami przesuwanych godzin lotów. Znienacka, nagle , najlepiej wieczorem przed porannym lotem zmiana; opóźnień i to nawet o kilka godzin. Oczywiście zawsze towarzyszył temu brak jakiejkolwiek informacji, logiki i ładu ale i to dało się zaakceptować.
Poznaliśmy także bezradność miejscowych przy załatwianiu najmniejszych rzeczy, wymówka: nie da się, albo nie można tego zrobić to było jak czerwona chusta dla mnie by pokazać im, że można wszystko trzeba się tylko minimalnie zaangażować, postarać, mieć pomysł.
Ten brak organizacji i inny sposób myślenia to największe różnice jakie nam wpadły w oko.
A co słychać „na mieście”? otóż wiele kontrastów, obok aut ledwo jeżdżących i poobijanych z każdej strony nowiusieńkie wielkie amerykańskie limuzyny. Obok biedoty wymuskane panie po operacjach plastycznych. Niestety brudno i to wszędzie. I choć dbałość o porządek widać najbardziej było na Los Roques gdzie codzienne jeszcze przed świtem cała wyspa była grabiona to śmieci i świadomość bycia eko jest tu bardzo znikoma.
Pieniądze niby wielki problem, na dwa tygodnie przed naszym wylotem do Caracas kurs czarnorynkowy wynosił 800 bolivarów, w dniu naszego przylotu wymienialiśmy za 1000, na targu w trakcie trwania wycieczki oferowano nam nawet 1800 a dzisiaj za lunch płacimy po 1200. Widać, że wszystko bardzo dynamicznie się zmienia. Jednak myli się ten kto nam wróżył, że za dolary to my tu nic nie kupimy. Obalamy te plotki, pieniądz to pieniądz a USD może nawet bardziej upragnione niż lokalna waluta. Przy boliwarach zauważyliśmy także wielką ufność, no bo czy wyobrażacie sobie przeliczenie równowartości 150 dolarów czyli 150 000 boliwarów w nominałach po 50 i 100 boliwarów? Zbieraliśmy pieniądze dosłownie do worka na śmieci i taki przekazywaliśmy na przykład za rejs łódką, a pan od nas worek odbierał, uścisk dłoni i tyle, nigdy nie wrócił bo coś się nie zgadzało…
Alkohol: piątek popołudniem w jedynym na wyspie sklepiku najbardziej było widać ich zamiłowanie do popijania rumu, piwa i bimbru w wolnym czasie. Wraz z nadchodzącym weekendem proporcjonalnie rosło natężenie ruchu w interesie. A sam sprzedawca był najlepszym barometrem pory dnia, z każdą kolejną godziną swojej pracy stawał się chodzącą żywą reklamą swojego sklepu, coraz bardziej pijany…
Dzieci jak wszędzie na świecie i tutaj rozkoszne, zadbane, uśmiechnięte, rozpuszczane. Zdarzyło się nam dwukrotnie spotkać dzieciaki, które nas prosiły o pieniądze. Ale podkreślam dwukrotnie w ciągu 14 dni i to nie była prośba wprost jak to zwykle bywa, raczej chęć sprzedania czy odsprzedania nam taniej zakupionych mandarynek po lekko zawyżonej cenie. Czyli dobry interes.
Nasz Przewodnik opowiadał nam wprawdzie o problemach jakie mają na co dzień, najczęściej mówił o braku dostępności do jedzenia. Ale za chwilę mówił nam też jak sobie z tym radzą.
Wracamy bardzo zbudowani samym krajem. Zobaczyliśmy naprawdę bardzo dużo miejsc i wracamy cali i zdrowi do Polski.
Wenezuelę gorąco polecamy każdemu!
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."