Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Namibia 7-23.06.2019

Pomarańczowe wydmy Namibii


10-06-2019

Grupa wciąż niekompletna

Budzimy się, za oknem egipskie ciemności. Nadal nie jesteśmy kompletni, brakuje nam dwójki, która wreszcie doleciała do Namibii, ale nadal jest bez bagaży, a na dodatek było już zbyt późno, by nas dogonić.

My po omacku pakujemy nasze bagaże i jedziemy do bramy parku na śniadanie. Jest pysznie, zanim wzejdzie słońce i zacznie się kolejny dzień w trasie wjeżdżamy do parku. Nie jesteśmy sami, przed bramą kilkanaście samochodów, które podobnie jak my chcą jak najszybciej udać się do głównej atrakcji Namibii, czyli cudnych pomarańczowych wydm.

Wschód słońca nad wydmami

My w planach mamy najpierw Martwą Dolinę oraz Big Daddy, a potem Dune 45, po drodze jednak fundujemy sobie kilka przystanków. Przy tym oświetleniu, jakie mamy, wydmy i unoszący się nad nimi balon wyglądają bardzo tajemniczo. Nad ziemią mamy cienką warstwę mgiełki, która dodaje tajemniczości całej scenerii. Mamy to szczęście, że mamy auta 4x4 i do końca trasy możemy pojechać bez konieczności wysiadania i zamiany aut na busiki lub traktor z wielką przyczepą.

Trzeba było mi przyjechać tu po raz 5, by wreszcie upolować oryksa na tle wydm, do tej pory naoglądałam się takich zdjęć oraz kartek pocztowych marząc, by i mi trafił się kiedyś taki plener, aż tu nagle dzisiaj rano takie szczęście!

Martwa Dolina i Big Mummy

Sama Martwa Dolina była pełna rozproszonych pojedynczych osób, ale jak się okazało zaplanowały one krótszy postój niż my tutaj i wystarczyło się kawałek przespacerować, by za chwilę mieć to miejsce tylko dla siebie. Cudo!

Niektórzy z nas podjęli próbę wspinaczki na wydmę, jednak po wczorajszym zachodzie słońca już wiemy, że nie jest to aż takie proste. Nacieszyliśmy się widokami i zdjęciami, by przejechać kawałek dalej do wyschniętego jeziorka i wydmy Big Mummy.

Dune 45

W drodze do bramy obowiązkowy zatrzymujemy się przy Diunie 45, na którą dzielnie wdrapujemy się i to całkiem wysoko. Potem dokarmiamy tutejsze kruki i sami posilamy się suszonym mięskiem i popijamy zimny cydr Sawannę. Czas na kolejne atrakcje, których mamy dzisiaj bez liku.

Kanion Sesriem

Tutaj udaje się nam wejść na sam dół, wygląda to bardzo ciekawie. Postój w znanym nam już  z wczoraj miejscu, gdzie zamawiamy kawę i na nowo szarlotkę, a przy okazji Beata wynosi orzeszki, które niczym magnes wyciągają z norek wiewiórki ziemne. Szalejemy fotograficznie.

W drogę do Swakopmund

Mamy już 15 a końca trasy nie widać, sporo kilometrów jeszcze do przejechania, zatem nie ma co zwlekać, trzeba jechać. Mamy oczywiście jeszcze kilka przystanków: przy Zwrotniku Koziorożca i w Kanionie Kuiseb, mijamy już po ciemku Walvis Bay, by na kilka minut po 19 dotrzeć do naszego hotelu w Swakopmund.

Tu chwila dosłownie na szybki prysznic i jedziemy do centrum miasta na kolację. Dzisiaj na stole królują ostrygi, ryby i owoce morza. Ależ piękny dzień za nami!

Pojechali i napisali: