Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Umbria i Toskania 14-21.09.2020

Marco wróć!


21-09-2020

Leniwy poranek

Najpierw śniadanie, leniwe i długie, potem zwiedzanie lokalnej winnicy i degustacja tutejszych win. Są smaczne, mamy swoich faworytów.

Niepokoi nas coraz ciemniejsze niebo i burza gdzieś w oddali. Robi się też trochę chłodniej. Przed nami zwiedzanie Sieny i potrzebujemy jeszcze kilku godzin słońca. Jedziemy razem z Marco na spotkanie z naszą przewodniczką. Zaczynamy już tradycyjnie od kawy i od czegoś małego na ząb, a potem od razu idziemy na zwiedzanie z przewodniczką.

I dzisiaj nie może obyć się bez przygód

Tym razem w zupełnie nieoczekiwanym miejscu, bo przy basenie, gdzie zazwyczaj odbywają się błogosławieństwa koni przed słynnym wyścigiem Palio oglądamy kryształowo czystą wodę, rybki, a nasza przewodniczka opowiada nam o brawurze młodych Niemców, którzy łamiąc kiedyś zasady świętego miejsca postanowili wziąć w tym miejscu kąpiel. Wskoczyli do basenu w nastrojach sylwestrowych i mieli ogromne problemy z policją. Z tymi informacjami grupa oddala się idąc i słuchając przewodniczki, a Jarek pochylony nad basenem, gubi swoje okulary. To te same okulary, które odzyskaliśmy wczoraj dopiero co, teraz leżą na dnie basenu. Jestem z grupą, odbieram tylko telefon od Ewy, która zapowiada, że potrzebują chwili i dołączą do nas po czasie. Zdążę jeszcze zapytać, czy mogę im jakoś pomoc?

Na miejscu Jarek zdecydował się zanurkować w basenie, by wyłowić okulary. Nie było innego wyjścia. Po przyzwoleniu starszej pani, która stała obok i ku przerażeniu starszego pana zdjął spodnie i buty i w koszuli zanurkował  w dwumetrowym basenie. Okulary uratował, mokry był calusieńki. Santa Madonna! Jak powiedziałaby nasza lokalna przewodniczka.

Katedra w Sienie

My nie znając całej historii zwiedzamy sobie w tym samym czasie cudną katedrę w Sienie, która robi przeogromne wrażenie nie tylko z zewnątrz, ale także wewnątrz. Mamy dodatkowo to szczęście, że odsłonięte są marmurowe mozaiki na posadzce tworząc piękne motywy i wzory. Siena nie jest pusta, to pierwsze miejsce na naszej trasie, gdzie spotykamy inne osoby i innych ludzi.

Po wyjściu z katedry idziemy na Plac Campo. To właśnie to najsłynniejsze miejsce w mieście, gdzie co roku dwa razy w lipcu i w sierpniu odbywa się zgodnie z wielowiekową tradycją wyścig koni zwany palio. Przewodniczka opowiada nam ze szczegółami, jak wygląda taka gonitwa. My już czujemy ten zapach końskiego potu i emocje tłumu kibicującego swoim drużynom, kiedy pierwsze grube krople deszczu zapowiadają burzę. Zaczyna padać i to na dobre. Udaje się nam schronić pod dachem na dziedzińcu tutejszego ratusza. Dokończymy sobie opowieść o wyścigu i o mieście.

Czas na pożegnanie z przewodniczką i chwila do namysłu, co zrobić z tak pięknym wieczorem w Sienie w deszczu. Relacji na żywo nie będzie, bo wraz z deszczem zginął zasięg, który i tak jest wyjątkowo kiepski jak na Włochy. Znajdujemy szybko rozwiązanie w oczekiwaniu na zelżenie deszczu siadamy przy stolikach pod parasolami zamawiając sobie coś do picia. Ponieważ leje za mocno, a nasze peleryny, kurtki i parasolki zostały w autobusie, zamiast spaceru w deszczu zamawiamy taksówki i szybciutko docieramy na miejsce.

Kolacja w Chianti

Jedziemy na północ Toskanii, będzie uczta mięsna. W jednej z restauracji, która jest dodatkiem do uznanej tutejszej masarni wita nas w jej progach sam właściciel. Częstujemy się przystawkami i winem, a potem jesteśmy zaprowadzeni do swoich stolików na górze restauracji. Restauracja ma dwa serwisy podczas kolacji, w menu pięć różnych dań, na palenisku nieopodal stolika widać już kawałki wołowiny. Mięso pochodzi z własnej hodowli zwierząt na terenie Włoch i Hiszpanii.

Atmosfera bardzo elegancka, a jedzenie pyszne. Mamy też opcję wegetariańską, która wygląda wcale nie mniej atrakcyjnie niż opcja mięsna.

Kolejne dania wjeżdżają na stół, leje się Chianti clasico. Mamy tatara krojonego z wołowiny, potem oczywiście carpaccio, wreszcie dwa różne rodzaje steków, do tego dodatki: pieczone ziemniaki, fasola na ciepło, crostini ze słoniną. Na koniec pyszne domowe ciasto z oliwą i bakaliami oraz cukrem na chrupko i kawa.

Pysznie! Nawet niemięsożercy byli zadowoleni. Teraz tylko droga do hotelu. Deszcz się uspokoił zrobiło się ciepło. Dobranoc.

Zapraszamy na następną wycieczkę do Włoch!

Apulia

 

Pojechali i napisali: