Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Umbria i Toskania 14-21.09.2020

Pożegnanie z Umbrią


17-09-2020

Cortona. Witaj Toskanio!

Żal nam żegnać się z Umbrią i naszą willą. Przeciągamy o ile się da porę wyjazdu. Jednak czas płynie nieubłagalnie. Naszym pierwszym przystankiem i bramą do Toskanii będzie Cortona. Miasto, które wygląda bardzo malownicze już przy podjeździe, położone na wzgórzu mieni się w słońcu i nie dziwi fakt, że wielokrotnie zostało wybierane na scenerię do filmów czy miejsce akcji znanych i lubianych książek.

Obok Wenecji to podobno drugie tak bardzo popularne miejsce na zawieranie ślubów we Włoszech. My widzimy dzisiaj zgoła inne oblicze Cortony. Drapiemy się po stromych schodach na górę i od razu trafiamy na główny plac miasta. Kilka stolików zajętych przez pojedyncze osoby, jest dość pusto mimo popołudniowej pory. Zanim i my rozsiądziemy się na czymś małym do zjedzenia wybieramy się na spacer po jedynej prostej ulicy, przy której usytuowane są wszystkie sklepiki, galerie, kawiarnie. Niestety moje ulubione lody tuż przy placu głównym zamknięte. To efekt wirusa. Podobnie ma się kultowy mały bar z przekąskami na ciepło, które idealnie by pasowały do naszego nastroju teraz.

Czas coś zjeść

Zatem po zwiedzaniu szukamy miejsca na jedzenie.

Łatwiej nam poszło z kawą, bo szybko wpadła nam w oko kawiarnia/bar na rogu ulicy przy ratuszu, teraz czas na jedzenie. W jednej z restauracji na głównej ulicy mamy akurat dość miejsc, by siąść razem. Kelner jak z kreskówek, zadowolony, że nagle ma taką grupę dwoi się i troi mamrocząc coś pod nosem. Widzimy porcje dań u naszych sąsiadów przy stoliku obok i idąc tym śladem zamawiamy kanapki z szynką i serem albo makaron, jest też bruschetta z wątróbką drobiową. Jedzenie trafia na stół u nas dość szybko, ale już nasi koledzy czekają za długo. Porcje są gigantyczne, nie do przejedzenia. Za to smak jedzenia jak u mamy, pyszne kremowe sosy, aromatyczne pomidory, bardzo prawdziwa i diabelnie słona szynka. Do tego woda, wino, ale na kawę wymykamy się do upatrzonego baru.

A pan kelner sprytnie zagaduje nas namawiając na kolejne specjały, podsuwa nam coś konkretnego, potem coś słodkiego licząc, że skosztujemy. Znamy cenę takich nieplanowanych degustacji we Włoszech, nigdy nie są za darmo…

Kawa wyborna, naprawdę i mimo pory pan robi tylko lekki grymas, kiedy zamawiamy jedno cappuccino i trzy espresso. Cortona, choć nie położyła nas na łopatki to pozostawiła miłe wrażenie.

Za to za nią już z autobusu mamy cudne widoki na okolicę. Słyszę nawet zza pleców w autobusie, że Toskania ładniejsza niż Umbria. Krajobrazy tutaj są bardziej odsłonięte. W Umbrii jeździliśmy przez lasy, gąszcz drzew, nie było tak przestrzennie. Tutaj teraz mamy wszystko otwarte, a winorośle rosną z dojrzewającymi kiśćmi winogron przy samej drodze.

Nasza toskańska willa

Kwaterujemy się w naszej nowej willi. Nie jest już tak luksusowo jak ostatnio, ale mamy wszystko, czego potrzeba. Szybko korzystamy z dobrodziejstw krótkiej przerwy i szykujemy się na wieczorny spacer po miasteczku oraz kolację.

Po obiedzie, który przypadł dzisiaj około 14 jesteśmy już nawet trochę głodni.

Piwnice w Montepulciano

Najpierw jednak jedziemy wspólnie do Montepulciano. Niewielkie miasteczko przyklejone do góry oferuje strome podejście po schodach na Piazza Grande. Tu w nagrodę zajmujemy miejsca przy stolikach i zamawiamy aperitif. Potem udaje się nam wprosić do jednej z tutejszych winnic, gdzie nie o samo wino chodzi, ale o piwnice. Właściciel, który żegna ostatnich uczestników trasy po piwnicach przekonywany przeze mnie i usilnie, że bardzo nam zależy i bardzo byśmy chcieli, poddaje się i zaprasza nas do środka.

Obie pilotki tras wcześniejszych, i Ania i Kasia, przekazując mi informacje praktyczne uznały, że wejście do tych piwnic to punkt obowiązkowy pobytu w Montepulciano. Po chwili już wiem co miały na myśli. To wielkie, zaskakująco ciemne piwnice, w których leżakują wielgachne beczki z winem. Zapach odpowiedni do miejsca, wszystko pięknie podświetlone robi naprawdę wielkie wrażenie na nas. Przed wyjściem jeszcze degustacja wina i idziemy dalej. Teraz już tylko w dół. Po drodze odkrywamy wiele cudnych restauracji i pięknych urokliwych zakątków.

Pienza

Autobus zabiera nas do Pienzy, gdzie zarezerwowałam kolację. Właściciel przemiły, sadza nas w małej salce i serwuje swoje specjały. Sporo antipasti, potem makarony i mięsa. Mamy cielęcinę, jest dziczyzna i wieprzowina. Jedzenie domowe, nieudziwnione, bardzo proste i smaczne.

Objedzeni wracamy do hotelu. To był udany początek przygody z Toskanią.

Zapraszamy na następną wycieczkę do Włoch!

Apulia

 

Pojechali i napisali: