Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
I to właśnie dzisiaj jest ten dzień, na który wielu z nas czekało: tyrolka w pobliżu wulkanu Arenal. Porządna dawka adrenaliny i oszałamiające widoki. Dopisuje nam niezwykłe szczęście, gdyż od samego rana wulkan widoczny jest w pełnej krasie.
Po dotarciu na miejsce robimy kilka zdjęć z punktu widokowego, a następnie wskakujemy w kaski i uprzęże i zaczynamy szkolenie wstępne. Uczymy się jaką pozycję przyjąć w trakcie zjazdu i jak hamować. Poznajemy naszych przewodników i w ich towarzystwie ruszamy na górę.
Na początek krótki, bezpieczny zjazd, by w praktyce sprawdzić zdobytą w trakcie szkolenia wiedzę, a potem zaczynamy.
Siedem lin zawieszonych wysoko ponad drzewami: 200 m nad ziemią, 70 km/h. Wiatr we włosach, oszałamiające widoki na wulkan Arenal i jezioro o tej samej nazwie.
Motywujemy się wzajemnie, wspieramy i zagrzewamy do pokonywania lęków. Cudowne, pełne adrenaliny dwie godziny.
Po tej dawce emocji czas na odpoczynek i wizytę w miasteczku La Fortuna. Zatrzymujemy się w sklepie z pamiątkami, w sklepie spożywczym, gdzie wykupujemy prawie całą dostępną ilość kawy, a następnie czeka nas przerwa na lunch.
Jak zwykle porcje okazują się być olbrzymie. Jak z tak pełnym żołądkiem wykrzesać z siebie energię do kolejnych aktywności? Czeka nas jeszcze wizyta pod wodospadem La Fortuna i kąpiel w orzeźwiającej, spienionej wodzie u jego stóp.
Najpierw w komplecie pokonujemy 500 schodów w dół przez las deszczowy, a następnie śmiałkowie wskakują do wody.
Reszta z nas przypatruje się otoczeniu, cieszy oczy wszechobecną zielenią, podziwia gęstą ścianę zieleni.
Zmęczeni wracamy do naszego hotelu na chwilę odpoczynku. Mało kto poświęca go na spanie. Spacerujemy po lesie, z aparatem polujemy na kolejne gatunki zwierząt, zasiadamy na werandzie, by wsłuchiwać się w dźwięki lasu.
Wieczorem kolacja w lokalnej restauracji, która specjalizuje się w daniach rybnych i owocach morza, a później czas na zasłużony odpoczynek.
