Nie ma to jak zaczynać Nowy Rok od latania. Jeszcze wczoraj byłam w Zakopanem (było ślicznie, prawdziwa zima) a tu już z walizką letnich rzeczy lecę do Laosu. Ale zanim Laos to najpierw Warszawa, potem Doha, Sajgon, Phnom Penh i wreszcie Laos.
Wyjątkowo lecę zupełnie sama bo grupa jest już na miejscu, i to od ponad tygodnia wypoczywa na plażach Wietnamu. A teraz dolatuję ja byśmy mogli wspólnie zobaczyć...