Estera Hess - podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Tusinek, zajazd, restauracja i agroturystyka pod Rozogami, na granicy Mazur i Kurpi.
Pomysł urodził się już ponad rok temu, do akcji ogłoszonej przez ESTĘ, wakacje dla mam z dziećmi przyłączyły się Koleżanki ze swoimi Maluchami. Zajęłyśmy połowę dostępnych pokoi i wraz innymi Mamami i dziećmi z całej Polski gościmy się w Tusinku. Jesteśmy z Poznania, Warszawy, Szczecina, Szczawna, Torunia, Gdyni, Gdańska,...
Dzisiaj od rana śniadanie jak zwykle przepyszne. Jajecznica z 30 jaj, świeży kompocik, paróweczki, bazylia, pomidorki. I znowu kilogramów przybywa. Zajęcia od 10, ku zaskoczeniu naszych dzieciaków panie opiekunki weszły na sale ubrane bardzo strojnie w kurpiowskie stroje. I to nie koniec naszych atrakcji na dzisiaj, dzieciaki będą przebierane w te stroje. I już za chwile pozują nam do zdjęć.
Tradycją jest już piękne słońce od samego rana. Budzi nas zawsze w zależności od pokoju od 6 do 8 i potem słychać tupot bosych stóp naszych Maluchów, które biegają od pokoju do pokoju i odwiedzają się wzajemnie. Śniadanie jak zwykle wykwintne. Tym razem nowością są placuszki. Pychota.
Zajęcia od 10.00. Maryś na koniku, reszta w sali zabaw. Dzisiaj planowane jest pieczenie ciasteczek....
Pogoda płata nam figle, jest zawsze na przemian, raz słońce, potem ulewny deszcz. Zdążymy ubrać nasze pociechy w kalosze i płaszczyki, już je trzeba rozbierać bo świeci słońce. Cóż takie lato na Mazurach tego roku.
Dzisiaj jak zwykle po obfitym śniadaniu szaleństwo instrumentalne, dzieciaki grają na wszystkim co możliwe, słychać je z daleka, potem spacer i lepienie z masy solnej. Powstają fikuśne figurki,...
Ostatni pełen dzień naszego pobytu na Mazurach. Od rana umówiliśmy się na wóz i przejażdżkę konną. Pogoda nie gwarantuje niczego, trochę słońca, ale nad lasem wiszą już gęste i ciemne chmury. Jednak dzieciaki i my ubrane jak na Syberię, kilka warstw bluzeczek i kurteczek, szaliczki i czapeczki – co za przezorne Mamy. Pan Piotr nie jest zachwycony naszą decyzją, bo wie na pewno, że zmokniemy ale my nie...
Leniwe śniadanie i pakowanie naszych rzeczy. Wcale nie chce się nam stąd wyjeżdżać, tym bardziej, że akurat wyszło piękne słońce i jest bosko. Dzieciaki zaznajomione z każdym kątem bawią się uwspólniając pokoje i zabawki. Ale wszystko kiedyś się kończy, nie na długo bo już zarezerwowaliśmy termin na za rok. A wcześniej może Sylwester?
