Namibia 10-27.11.2012

Logistyczny majsterszyk, lecimy z Krakowa, Katowic, Wrocławia, Warszawy, Gdańska, Poznania i Berlina by spotkać sie we Frankfurcie i dalej do RPA, a potem do Namibii. Część z nas już w powietrzu, reszta jeszcze czeka. Od jutra Afryka w pełnej krasie, 30 stopni i słońce.

Jesteśmy w Namibii. Wcale nie było łatwo tam wjechać, pani w stanowisku sprawdzającym paszporty wcale nie miała dobrego humoru, poza tym zadeklarowała całkiem szczerze, że nie lubi polskich paszportów, a dalej wcale nie było lepiej.

Kiedy doszło do mnie, pan zauważył że w okienku profesja wpisałam guide i się zaczęło, nie tylko pouczono mnie, że nie mogę pracować na czarno to jeszcze padło wiele...

A dzisiaj leniwa pobudka, śniadanie i szykujemy się do wyprawy poza stolicę. Najpierw jednak zwiedzanie miasta, jeden z naszych przewodników był mocno niezadowolony, kiedy został zaproszony do spaceru po stolicy. Zobaczyliśmy jednak wszystko co najważniejsze, opiliśmy kawką, piwem i napojami zimnymi i udaliśmy się w drogę do wydm.
Póki co asfaltowa trasa, okna w autach pootwierane, klima naturalna. Po...

4.30 w kolejnych namiotach rozlega się dźwięk budzików. Niebo nadal ciemne i bardzo rozgwieżdżone. My pakujemy nasze rzeczy, szybka kawa i pędzimy na wschód słońca. Jak na tak wczesną porę mamy świetne nastroje i chce się nam wejść na kolejną wydmę. Dojeżdżamy na styk i tak nie uda się nam zdobyć najwyższego punktu wydmy o wschodzie, ten zaskakuje nas na kilkanaście metrów przed końcem ostatniej i...

Nieśmiało otwieramy drzwi naszych pokoi. Cała drewniana podłoga mokra – padało w nocy? Nie to mgła… Śniadanie, wprowadzamy całkiem spore zamieszanie w kuchni, tym bardziej, że panie, które wczoraj pracowały w recepcji teraz smażą nam jaja. Jest co robić, nas dużo, każdy głodny. Ale udaje się i o czasie ruszamy do portu. Pogoda w Walvis Bay jak zwykle rano, czyli dość chłodno nawet w listopadzie a do...

Dzisiaj o 8 ruszamy, najpierw śniadanie. Spotykamy się z naszymi kontrahentami, żegnamy już na dobre, bo na dalszej części trasy zostajemy sami. Pogoda jak zwykle poprawia się z minuty na minutę choć jeszcze nad morzem dość rześko. Auta zapakowane, przydają się worki na śmieci, które świetnie chronią nasze walizki przed kurzem.

Pierwszy punkt programu to wraki nad oceanem i długa historia o przewrotnych...

Piękne słońce budzi nas dość wcześnie. Dzisiaj w planach śniadanie, a potem malowidła naskalne. Są dość blisko naszej lodży, mimo tego, że ruszamy dość wcześnie to słońce daje nam popalić. Ale chcieliśmy Afryki to mamy Afrykę. Czekamy na naszego przewodnika, który oprócz tego, że opowiada i prowadzi nas do malowideł i rzeźb naskalnych to jeszcze śpiewa, prawie tańczy i mówi w lokalnym kląskanym...

Równie pięknie jak słońce zachodziło wczoraj, tak samo cudnie wstaje dzisiaj. Piękny poranek nie jest w stanie utrzymać nas długo w łóżkach, spotykamy się dość wcześnie na śniadaniu. I znowu piękny widok. W miasteczku łapiemy umówionego wcześniej przewodnika, wraz z nim jedziemy do pobliskiego supermarketu by zrobić zakupy dla Himb.

W naszym koszyku ląduje olej, herbata, mąka kukurydziana,...

Niedziela, wstajemy wcześnie, szybkie śniadanie i jesteśmy gotowi do drogi. Przebieramy dzisiaj wyjątkowo nogami, bo wszyscy czekamy na pierwsze safari w Parku Etosza. Około 10 przekraczamy bramę wjazdową, wydaje się, że jest już bardzo ciepło, ale już przy pierwszych oczkach wodnych pojawiają się zwierzaki. Pojedyncze oryksy, potem springboki – te już znamy. Za chwilę wielkie stado zebr, są i dostojne żyrafy....

Drugi cały dzień w Parku Etosha. Korzystamy oczywiście z okazji i od razu po śniadaniu udajemy się na safari. W nocy lało i to mocno, teraz znowu świeci słonce. Springboki i zebry mniej już nas interesują, czekamy na drapieżniki i oczywiście słonie. Jeździmy od oczka do oczka w poszukiwaniu nowych zwierzaków. Po drodze udaje się nam wypatrzeć po raz pierwsze bawolce. Przed samym zjazdem do campu nagle Darek...

Oj, dzisiaj wczesna pobudka. Mamy w planach najdłuższy na trasie przejazd wąskim pasem Caprivi Strip w stolicę granicy z Botswaną. Prawie 600 km przed nami. Jesteśmy o czasie gotowi, szybkie śniadanie i w drogę. Dzisiaj także w pozamienianych samochodach. Pierwszy odcinek drzemiemy, pierwszy postój i tankowanie. Robimy małe zakupy i dalej w drogę. Kolejne kilometry uciekają a my mamy świetny czas. Chłopcy jadą...

Dzielimy się na dwójki i jedną trójkę i płyniemy. Po części znana nam już trasa z wczoraj, ale rano jeszcze więcej ptaków i hipcie z bardzo bliska. Bardzo ładny początek dnia, po deszczowej nocy zostały jeszcze pojedyncze krople deszczu, które teraz nieudolnie starają się nas przestraszyć. Śniadanie i leniwie pakujemy nasze walizki. Bardzo się nam tu podoba i wcale niespieszno nam do wyjazdu....

Wstajemy bardzo wcześnie i z wielkimi nadziejami tym razem w samochodach otwartych jedziemy do parku. Musimy się podzielić na dwa samochody. Zwierzaków sporo, już przed wjazdem do parku na ulicy stoją słonie, nie mamy ich dość, choć na pewno to one mają najwięcej zdjęć jak dotąd. W samym parku natrafiamy na dwa lwy. Spacerują ledwo ruszając się bo są tak objedzone. Mają wielkie brzuchy i na pewno nie są nami...

Jako pierwsi spotykamy się w siódemkę na śniadaniu. Przed nami dzisiaj rafting po Zambezi. Ekipa mocna i bardzo zmotywowana. Jemy śniadanie, nie przeraża nas nawet deszcz i dobrze, bo za chwilę przestanie padać, a podczas raftingu pokaże się nawet słońce. Najpierw krótkie szkolenie, jak się okaże już za chwilę bardzo przydatne. Potem przebieramy się, zabieramy sprzęt i schodzimy do rzeki. Jesteśmy zmęczeni...

Ostatni nasz dzień w Afryce. Pakujemy rzeczy. I lecimy. Najpierw przekroczyć musimy granicę z Zambią, potem jesteśmy w RPA a potem Europa. Za nami 4280 kilometrów, które pokonaliśmy w jeepach. Jedno wielkie ognisko i namioty na wydmach. Szampan o zachodzie słońca, litry wina do dziczyzny. Smaczne ryby, wielkie krewetki i bardzo podróżnicze znajomości. Było nam wyjątkowo dobrze i bardzo przyjacielsko....