Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Ta oferta jest już nieaktualna.
Zapraszamy do zapoznania się z innymi ofertami.
Byłam tam po raz pierwszy ponad 15 lat temu i za każdym razem wracając tam po krótkiej przerwie widziałam zmiany i różnice.
Lubię zaczynać trasę po Chinach od Pekinu. Starcie na dzień dobry ze stolicą, która rzadko kiedy raczy odwiedzających niebieskim niebem, jest zakorkowana i bardzo zatłoczona, a jednocześnie kryje w sobie wiele perełek, dla których setki grup rocznie odwiedzają Pekin. Zawsze czekam na wizytę w Xian — i choć w Chinach nie ma małych miast, a Xian tez jest ogromne — to wycieczka poza samo miasto do Armii Terakotowej, a potem spacer po Dzielnicy Muzułmańskiej to moje ulubione punkty programu.
Lubię tu wracać. To miasto bardzo nowoczesne, eleganckie, żyjące z dużym impetem. Lubię ciepły powiew wiatru podczas rejsu po Huangpu, podobają mi się neony i wysokie budynki na Bundzie.
Miłym przerywnikiem są mogoty – cudne wapienne ostańce rozlokowane wzdłuż rzeki Li.
A bonusem jest Hongkong i choć wielu twierdzi, że to nie są prawdziwe Chiny, to ja lubię, kiedy zamykają program zwiedzania Chin, bo podsumowują ich różnorodność oraz fantazję.
I choć za każdym razem podczas lunchu czy kolacji jest sporo śmiechu, bo nigdy nie wiadomo na co się trafi, to mam kilka perełek na swojej trasie, gdzie dla smaku potrafię wracać regularnie i jestem im bardzo wierna.
I choć nie sposób obejrzeć Chin będąc tam tylko raz, bo to kraj wielki i bardzo różnorodny, to ta trasa daje bardzo porządny ogląd i pozwala poznać kraj naprawdę wnikliwie. A dla koneserów Chiny oferują mnóstwo pomysłów na wielokrotne powroty.
