Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Chiny 11-26.10.2010

3 dzień


13-10-2010

Zamówiony w recepcji budzik zadzwonił o 7:00, szybkie ogarnięcie, śniadanko i o 8:00 już wszyscy punktualnie na dole: przed nami długa droga na Wielki Mur w Badaling. Gdy dotarliśmy na miejsce, naszym oczom ukazało się kilka kilometrów muru pietrzącego się na okolicznych górach i dzielonego w tym rejonie 8 strażnicami. Spiesznie ruszyliśmy na pocztę, by wysłać pierwsze kartki z pozdrowieniami, a później już kolejka linowa na 7 strażnicę. Z muru rozciągał się przepiękny widok i mimo dużej ilości turystów i dość trudnego podejścia na ostatnią na tym odcinku, 8 strażnicę, wszyscy dotarliśmy do celu,a ile radości przyniosła chwilowa, uciążliwa wędrówka można zobaczyć na zdjęciach:)
Przerywnikiem w zwiedzaniu była dla nas Manufaktura miedzianych, emaliowanych waz oraz rzeźb, które mogliśmy później zakupić. Nikt nie skusił się co prawda na wazę która kosztowała ponad 2 miliony Yuanów ( ponad milion złotych) ale na szczęście były też inne ceny:) Na miejscu zjedliśmy również pyszny obiad, ćwicząc jak zwykle chwilę jedzenie pałeczkami.
Kolejnym celem był grobowiec Dynastii Ming oraz Droga Duchów. Mimo popołudniowej godziny, tu mogliśmy zaznać trochę spokoju. Tłum nie był aż tak uciążliwy, a może i miejsce nadawało odpowiedni nastrój. Zwiedziliśmy grobowiec jednego z pochowanych tu 13 Cesarzy, próbując odpowiedzieć sobie na wszystkie nasuwające się pytania typu: Danusia: Dlaczego sam grób Cesarza był taki skromny? ( Na to pytanie na pewno każdy z grupy wam odpowie po powrocie;))
Droga duchów pozwoliła nam na chwilę refleksji, ponieważ byliśmy prawie jedynymi spacerującymi w tym czasie pośród 12 pomników zwierząt i 12 pomników żołnierzy mandaryńskich. Symbolikę i ducha tych pomników istotnie można było odczuć idąc i zatrzymując się przy niektórych z kamiennych postaci.
Na kolację najsłynniejsza potrawa z Beijing: Kaczka po pekińsku. Najpierw krótka instrukcja przyrządzania, następnie informacja jak jeść ( koniecznie rękami!) i przed nami pojawiły się dwa talerze pełne kruchutkich kawałków mięsa kaczego, dodatkowo okrągłe ciasto przypominające to z tortilli tylko dużo cieńsze, cebulka, ogórek oraz sos, który początkowo coniektórzy ocenili jako czekoladowy, a tak naprawdę głównym składnikiem były ciemne śliwki. Kaczka smakowała, a kto był głodny mógł wrócić do bardziej cywilizowanego, acz trudnego jedzenia pałeczkami innych przyniesionych potraw. Czas umilał nam występ instrumentalny na żywo .Najedzeni i pełni nowych wrażeń wróciliśmy do hotelu.

Pojechali i napisali: