Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Tajlandia i Kambodża 8.02.-1.03.2011

Ayuthaja: dawna stolica Tajlandii, Lopburi, przejazd do Sukothai


14-02-2011

W regionie Ayutthaja bardzo popularny jest pewien szczególny deser, przygotowywany z ryżu, fasoli, sezamu i sporej ilości cukru. Jest on dostępny w większości sklepów, w pakowanych próżniowo porcjach. Innym regionalnym przysmakiem jest tzw. azjatycka wata cukrowa – Roti Sai Mai, którą przed skonsumowaniem zawija się w cieniutkie naleśniki.

Ayuthaja – dawna stolica Tajlandii przez aż cztery wieki. To właśnie tu oglądaliśmy dziś pozostałości świątyni i pałacu królewskiego. Tu też zobaczyć można słynną głowę buddy umieszczoną w korzeniu drzewa. Ale zacznijmy od początku. Dziś jak zwykle wszyscy stawili się 15 minut przed czasem pod hotelemJ Udaliśmy się na lokalny targ, by zobaczyć typowe dla tej prowincji smakołyki, jak specyficznie przyrządzana wata cukrowa , którą przed zjedzeniem zawija się w cieniutkie naleśniki, czy ciasto z orzechami ziemnymi na słodko przyrządzane w woku. Były też i stoiska specjalizujące się w astrologii – można było wybrać między wróżbą z zodiaku, z roku urodzenia czy zwykłą wróżbą dzienną. W pobliżu świątyni i ruin dawnego pałacu królewskiego niedużo turystów, tak więc w spokoju mogliśmy przyjrzeć się typowej architekturze tego miasta. Dookoła rosły śliwy chińskie i figowce pagodowe, których kwiaty wydzielają silną woń, zabijającą wszelkie niemiłe zapachy. Kolejna świątynia – Wat mahathat – Najstarsza, bo z XIV wieku – prezentowała już inną architekturę- budulec- lateryt, bardziej zaokrąglone chedi. Pokaźna była również ilość psów, które spacerowały sobie z nami po ruinach świątyni. Wszystkie jednak bardzo sympatyczneJ Następnie byliśmy już w drodze do Lopburi – słynnego miasta małp, znanego oprócz tego ze stacjonowania tam wojska tajskiego. Krajobrazy w drodze do kolejnej prowincji obfitowały w nieskończone poletka ryżowe i plantacje bananowców. Nie brakowało również skuterów, gdzie na jednym potrafiła zmieścić się 5-osobowa rodzina, bądź 10 kartonów różnego rodzaju produktów. Trzeba przyznać, że Tajowie świetnie radzą sobie z wykorzystaniem wolnej przestrzeni, nawet gdy nie ma jej zbyt wiele. Samo miasto zaskakuje, świątynia trzech strzał, inaczej zwana świątynią małp jest w każdym miejscu oblegana przez bawiące się, iskające, śpiące bądź biegające małpki – makakaki jawajskie. Warto dodać również, że nie przejawiają one żadnego strachu przed ludźmi, tak więc uśmiechały się do nas , pozowały i psociły. To jedna zaatakowała od tyłu, to druga chciała porwać torbę bądź butelkę wody. Mimo wielkiego znaku: nie dokarmiać- wszyscy namiętnie dawali małpkom najróżniejsze smakołyki. Sama świątynia, składająca się z 3 prangów, również niesamowita. Dawna świątynia Kmerów, mimo swej starości, robiła wielkie wrażenie na zewnątrz jak i w środku, gdzie schronienie znajduje również mnóstwo nietoperzy. Postanowiliśmy nie rozpieszczać dodatkowo małpek, i przeszliśmy na drugą stronę ulicy, by przyjrzeć się z bliska świątyni indyjskiej. Takie widoki jak małpka na samochodzie, lub małpki skaczące po budynkach, kratach okiennych już nikogo nie dziwiły. Świątynia hinduska prezentowała wewnątrz Boga Wisznu. W środku tłum ludzi, składających ofiary, obok na małej scence krótkie tańce indyjskie, modlitewne. Po obfitej sesji zdjęciowej udaliśmy się z powrotem do samochodu, by udać się już w kierunku Sukothai – kolejnego bardzo istotnego miasta w historii Tajlandii, będącego jej pierwszą stolicą przez dwa wieki. Po drodze lunch w przydrożnej restauracji. Miejsce piękne! Ogromny ogród, pełen storczyków, fontann, kwitnących drzew i rzeźb. Co jakiś czas pojawiała się altanka ze stołem dla gości. Podany obiad był bardzo dobry. Znów każdy znalazł coś dla siebie. Z nowości, dziś spróbowaliśmy kiełków z tofu. Po obiadku spędziliśmy dzielnie długą drogę dojazdową do Sukhotai, by zameldować się w kolejnym hotelu, który częściowo jest również galerią antyków. Jak na razie wszyscy zdrowi, bez zakwasów, z bardzo dobrą kondycją. Jutro pobudka o 5:15, by zobaczyć składanie ofiar mnichom. PozdrawiamyJ
 

Pojechali i napisali: