Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Tajlandia i Kambodża 8.02.-1.03.2011

Drugi dzień zwiedzania kompleksu Angkor Wat


26-02-2011

Dziś przed nami najważniejsza świątynia i chluba wszystkich Kambodżan – Angkor Wat! Dzień zaczęliśmy z samego rana wstając na wschód słońca. Kierowcy Tuk tuków odebrali nas z pod hotelu o 5:30
i spiesznie pojechaliśmy w kierunku świątyni. Tam przeszliśmy przed główną bramę i ustawiliśmy się tak, by mieć stały widok na pięknie prezentujące się 3 wieże Angkoru. Ok. 6:00 niebo zaczęło nabierać powoli czerwonej barwy, przechodząc w końcu w delikatny, szarawy błękit świtu. Zdjęciom nie było końca, tłum turystów wdzierał się czasem w kadr, ale mimo to widok o poranku oczarowujący. Faktycznego wschodu słońca nie doczekaliśmy, jednak gra światła i barw dawała swój magiczny efekt. Ok. 7:00 byliśmy już z powrotem w hotelu, by tam zjeść pożywne śniadanie i zdrzemnąć się jeszcze na chwilę przed całodziennym zwiedzaniem. O 9:00 zjawił się po nas Supir wraz z kierowcą naszego zielonego „ ogórka”. Zwiedzanie zaczęliśmy od ponownej wizyty w Angkor Wat, tym razem trochę dłuższej. Przewodnik opowiadał nam szczegółowo o historii powstania świątyni, o słynnych płaskorzeźbach, weszliśmy również na najwyższy poziom głównej świątyni by stamtąd podziwiać widok na pobliskie otoczenie. Trudno nie być zauroczonym ogromem Angkor Watu, to trzeba po prostu zobaczyćJ Następną odwiedzoną przez nas świątynią była Banteai Srei – nietypowa w swej kolorystyce ( piękny, czerwony piaskowiec), w bogactwie szczegółowych reliefów naściennych i w położeniu – ok. 20 km od Angkor Wat. Cóż tu dużo mówić – piękna! Nadszedł czas na zasłużony lunch. Postanowiliśmy nie wracać do hotelu na sjestę, lecz zwiedzić kolejne dwie świątynie zaraz po obiedzie. Udaliśmy się więc do Neak pean – nietypowej świątyni – uzdrowiska. Główna wieża położona po środku stawu, od niej ulokowane w kierunku 4 stron świata mniejsze stawki z ołtarzami, do których spływała święta woda z głównego stawu. Ostatnią na dziś świątynią byłą Preah Khan – kolejne niesamowicie urokliwe miejsce. Plan budowy podobny, jednak tu można było już zobaczyć pozostałości drzew kapokowych obrastających wcześniej korzeniami mury budynku. Dało nam to przedsmak tego, co mamy zobaczyć jutro – Ta Prom – świątynia, którą od wewnątrz i z zewnątrz obrastają drzewa kapokowe i figowce dusiciele. Na dziś jednak wystarczyło nam zwiedzania. Wróciliśmy do hotelu by zrelaksować się przed kolacją. Trzy osoby( Ludwik, Ula i ja) zdecydowały się na kąpiel w basenie, następnie szybka kawa i nadszedł czas uroczystej, pożegnalnej kolacji. O 18:30 zjawiliśmy się w restauracji na obfitym i zróżnicowanym bufecie. Od 19:30 czas umilał nam dodatkowo pokaz tańców khmerskich , któremu akompaniowali lokalni grajkowie. Najedzeni i pełni całodziennych wrażeń wróciliśmy do hotelu, gdzie spotkaliśmy się na pożegnalnym khmerskim „wapnie” na zdrowie i nadszedł czas na ostatnie pakowanie!

Pojechali i napisali: