Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Pierwszy poranek w Nowej Zelandii. Wcale nie było tak łatwo dospać aż do rana. Wielu z nas obudziło się dużo wcześniej mimo wielkiego zmęczenia. Śniadanie, spacery po nabrzeżu jeszcze przed zbiórką. Jest niedziela, piękne słońce a na głównej ulicy nadmorskiej w Auckland maraton. Mnóstwo biegnących i kibicujących, kolorowo i wesoło. Nasi kierowcy poszli pieszo po samochody, my z bagażami gotowi do drogi. Pakujemy się i dzisiaj w planach najpierw zwiedzanie Auckland a potem przejazd na północ. Wczoraj ustaliliśmy, że spróbujemy dodać do wycieczki dodatkowy punkt zwiedzania i zobaczyć przepiękne drzewa kauri.
Ruszamy najpierw do oceanarium. Niestety część naszej trasy tam wiedzie dokładnie po nabrzeżu, które jest całkowicie zamknięte bo maraton. Szybko obmyślamy strategię zastępczą jak tam dotrzeć. Nie jest bardzo łatwo, bo ulice wąskie, sporo niewiadomych, ale klucząc tu i tam udaje się nam wreszcie podjechać na wybrzeże z drugiej strony. I tu niestety taki sam problem, droga zamknięta. Ale jesteśmy już tylko kilkaset metrów od budynku muzeum i decydujemy się na spacer. Wewnątrz zachwycają nas pingwiny, trafiamy akurat na porę ich karmienia, podobają się nam rekiny i koninki morskie. Karmienie płaszczki też ciekawe.
Spacer powrotny, duża kawa i dalej w drogę. Wyjeżdżamy z miasta i po raz trzeci trafiamy na korek i zamkniętą trasę z powodu maratonu. Długo go będziemy wspominać. Wreszcie jesteśmy na autostradzie. Kolejny cel to drzewa kauri.
Za kierownicami nasi kierowcy z wczoraj, pozostali oswajają się z ruchem lewostronnym na sucho. Widoki pięknieją z każdym kilometrem, zielone wzgórza usiane owieczkami, błękitne niebo, niesamowite drzewiaste paprocie i mnóstwo kwiatów. Do tego słońce i niewielki ruch na drodze. Pięknie.
Pojawiają się znaki o płatnym odcinku autostrady. Dobrze, że wcześniej Ola i Wacek poinformowali mnie co i jak. Dzielnie zjeżdżamy teraz na jeden z wielkich parkingów i rozpracowujemy stojący tutaj kiosk wydający kwitki potwierdzające uiszczoną opłatę. Okazuje się, że radzimy sobie z obsługą maszyny nawet wprawniej niż sami lokalni mieszkańcy. Przy okazji czekamy na wszystkich, niestety rozdzieliliśmy się bo brakuje nam trzeciego autka, ekipa Mariusza gdzieś się nam zapodziała, z nadzieją, że spotkamy się lada chwila ruszamy dalej. Przed nami równie piękne widoki i coraz mniej kilometrów do drzew kauri. Droga staje się coraz bardziej kręta, małe domki , owieczki bardzo urokliwe okolice. Mamy pierwszy przystanek i pętla po lesie. Drzewa wielkie, nazywane soplicami lub agatisami wyglądają imponująco. Przy wejściu i wyjściu z lasu musimy umyć buty. Zajmuje się tym Maciek, który spryskuje nie tylko buty…
Spacer piękny, zieleń inna niż u nas, drzewa cudne. A to jeszcze nie te największe. Jedziemy dalej. Zmiana za kierownicą. B pewnie i dzielnie rusza przed siebie. Jak na złość trasa niełatwa bo zamiast asfaltu mamy kilkanaście kilometrów kamyczków i szutru. Ale i tak jest cudnie.
Kolejne przystanki na drzewa przed nami, dzielimy zachwyt pomiędzy nimi a infrastrukturą turystyczną i zadbanymi toaletami. Czas nas goni ale chęć zobaczenia wszystkiego jest większa i dlatego co raz robimy kolejny przystanek i maszerujemy wgłąb lasu. Dwa największe drzewa Pan Lasu i Władca Puszczy powalają z nóg. Są wielkie, największe jakie dotychczas każdy z nas widział na świecie. Imponujące. Nie mamy nawet pomysłu jak zrobić im zdjęcie by oddać tę wielkość.
Jesteśmy zadowoleni z naszej decyzji o dotarciu aż tutaj. Teraz tylko dotrzeć na nocleg. Zerkamy na to co pokazuje GPS, nie bardzo nas to pociesza, bo przed nami prom a ten przestaje kursować o 22. Na GPS czas przybycia 22:08; B rusza jak z kopyta.
Tankujemy się w jednym z maleńkich miasteczek na trasie i teraz już nieprzerwanie jedziemy dalej. Brak zasięgu i niestety brak kontaktu z naszą czwórką, która zniknęła nam z oczu jeszcze na autostradzie. Próbuję wysłać kolejne wiadomości.
W jednym ze sklepików wykupujemy zapas batoników i bułek, obawiamy się, że na miejscu może nie być już kolacji….
Nagle okazuje się, że nasz GPS skalkulował trasę wykluczając prom i licząc dłuższy objazd szutrem przez las, w minutę zaoszczędziliśmy sobie ok. 50 kilometrów. Oddychamy z ulgą , musimy zdążyć.
Prom jak na życzenie gotowy do drogi. Wjeżdżamy i teraz już na pewno wiemy, że dotrzemy na miejsce. Ekipa z drugiego samochodu wreszcie dostała wiadomość, są za nami. Jedzą kolację. My już po ciemku docieramy na miejsce. Dzisiaj nocujemy w domkach. Mamy do dyspozycji dwa domki z czterema sypialniami, wielkim salonem, kuchnią, łazienką, pralnia, basenem a nawet grillem. Nie omieszkamy go wykorzystać.
Zostawiamy szybko bagaże w naszych domkach i z wielką nadzieją a jeszcze większym głodem udajemy się do miasteczka, mieszkamy w Russell by znaleźć coś do jedzenia. Pub – kuchnia już zamknięta, pizza – panowie sprzątają krzesła, sushi – nikogo nie ma, restauracja – niestety za późno. Nie poddajemy się, miasteczko niewielkie więc w pięć minut przeszliśmy wszystko. Kolejne restauracje też już z zamkniętą kuchnią, jedna, gdzie mają tylko deser kawę i wino, miasto śpi. Szukamy dalej. Noc - ciemno i głucho. A. pyta całą grupę czy jednak nie lepiej zjeść chociaż deser niż na pusty żołądek iść spać. Po chwili namysłu zgadzamy się. Pani kelnerka widząc całą grupę powracającą de restauracji pewnie nie jest bardzo zachwycona, ale słowo się rzekło. Ja i Maciek biegamy jeszcze z nadzieją znalezienia jednak jakiegoś miejsca serwującego późną kolację. Niestety nic, dzwoni B., przekabacili panią i mamy kolację. Jak im się to udało? Super.
Wybór jest jeden: Fish and chips a do tego pyszne wino nowozelandzkie. Co za pycha. Jesteśmy zachwyceni i najedzeni. Atmosfera przy kolacji wyjątkowa, przegadujemy cały dzień , tu docierają do nas pozostali i jesteśmy w komplecie. Każdy z nas dzieli się swoimi wrażeniami a w pokojach po krótkim rozlokowaniu się zbieramy się na odprawę wycieczkową.
Oczywiście znosimy własne zapasy i bawimy się do drugiej w nocy.
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "