Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Zakaukazie 26.04.-14.05.2012

Wardżia, Borżomi, joga w plenerze, nocleg w Kutaisi


30-04-2012

Dziś o 9:30 wyruszyliśmy w trasę do Wardżii – największego w Gruzji miasta skalnego z XII wieku. Mimo, że przejazd był uciążliwy, miło było nacieszyć oczy mozaiką pieczar skalnych, które ukazały nam się na miejscu. Obeszliśmy kilka poziomów skalnych, po czym wróciliśmy na parking skrótem, który dla niektórych okazał się być stresujący. Schodziliśmy bowiem tunelami wyżłobionymi w skale, które momentami bywały ciemne. Mimo to wszyscy dali sobie świetnie radę. Jako że zostało nam trochę czasu przed obiadem, postanowiliśmy spędzić go na chwili relaksu. Nasz przewodnik, Dawid, obiecał nam, że sprawdzi naszą energię w organizmie za pomocą swych rąk, które według niego mogą wyczuć wszelkie choroby w organizmie. Z początku sceptycznie podchodziliśmy do tego badania, ostatecznie jednak poddaliśmy się rękom Dawida i co ciekawe, wszyscy okazaliśmy się nie mieć bardziej uciążliwych dolegliwości.

W Wardżi czekał na nas pyszny obiad lokalny: lawasz(gruziński chleb) z niesłodzonym sosem z żurawiny, chaczapuri, zapiekane ziemniaki i świeżo wyłowione ze strumienia pstrągi. Do tego gruziński złoty napój i każdy był zadowolony.
Przed nami dwie godziny wyboistej drogi do Borżomi – miasta kurortowego, gdzie Gruzini przyjeżdżają się leczyć m. in. z chorób przewodu pokarmowego ze względu na występujące tam źródła wód mineralnych. I my postanowiliśmy zatrzymać się na chwilę w Borżomi, by spróbować wody mineralnej, leczniczej, prosto ze źródła.
Zatrzymaliśmy się chwilę dłużej w parku zdrojowym, gdzie damska część grupy (czyli większość, panów mamy tylko dwóch;)) poprosiła Dawida o małą rozgrzewkę do jogi. Stanęłyśmy więc w kółku i słuchając uważnie Dawida powtarzałyśmy coraz to nowe ćwiczenia, a Marek z Władkiem oraz okoliczni mieszkańcy przyglądali się nam z rozbawieniem. My jednak stwierdziłyśmy, że 15 minut jogi każdego dnia, przy tak długich przejazdach, naprawdę się przydaje. Od jutra zatem podczas długich tras przejazdowych wprowadzamy treningi!
W parku obok nas czaiła się od dłuższego czasu gromadka dzieci, spoglądając na nas i podśmiechując się. Pierwsza sytuację tą zobaczyła Alicja, szybko nas o tym informując. Okazało się, że dzieci wstydziły się podejść do Dawida, a rozpoznały go z filmu, w którym gra. Podeszliśmy więc do nich, wzięliśmy im aparat i zrobiliśmy zdjęcie z Dawidem. Radości dzieci nie było końca, a nasz przewodnik po raz kolejny ucieszył się z tego, że jest tak rozpoznawalny.
Do miasta noclegowego, Kutaisi, dojechaliśmy dopiero o 21:00. Wszyscy byliśmy zmęczeni dzisiejszą trasą, więc postanowiliśmy spotkać się na krótkiej herbatce w hotelowej kawiarni i obejrzeć film, który podarował nam Dawid. Niestety brak angielskich napisów i folklorystyczny charakter filmu, nie pozwoliły nam na obejrzenie całości. Przyjrzeliśmy się tylko tym fragmentom, w których gra nasz przewodnik po czym udaliśmy się do swych pokoi. Jutro kolejny długi dzień więc trzeba się wyspać!

Pojechali i napisali: