Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Zakaukazie 26.04.-14.05.2012

Katedra Bagrati, monastyr Gelati, Jaskinia Prometeusza, nocny spacer po Batumi


01-05-2012

Nasz hotel zlokalizowany był w samym centrum Kutaisi i był najładniejszym z dotychczas odwiedzanych, mimo, że do idealnej czystości trochę mu brakowało. Ale po kilku dniach podróży po Gruzji każdy z nas przyzwyczaił się, że do standardów europejskich gruzińskim hotelom daleko. Dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania katedry Bagrati – symbol politycznej potęgi Gruzji za czasów panowania króla Bagratiego III. Katedra usadowiona na szczycia wzgórza Ukimerion, stanowiła piękny punkt widokowy na całe miasto. Przyjrzeliśmy się z bliska architekturze cerkwi, jednak do środka tym razem nie udało się nam wejść. Jako że budynek ten jest zapisany na liście UNESCO, podlega często renowacjom.

W drodze do Batumi zatrzymaliśmy się również przy drugim zabytku z listy UNESCO – monastyrze Gelati. Miejsce szczególnie ważne dla Gruzinów, gdyż stanowiło nie tylko centrum duchowne ale także centrum naukowe dla wybitnych filozofów, teologów i humanistów. Tu również podobno spoczywa jeden z najwybitniejszych królów Gruzji – Dawid Budowniczy. Gelati zauroczy nawet najbardziej surowych koneserów budynków sakralnych. W głównej świątyni kompleksu zachowało się wiele malowideł naściennych i ikon przedstawiających najwybitniejsze postaci w historii Gruzji.
Nie był to koniec niespodzianek dla nas, gdyż w drodze do Jaskini Prometeusza, której zwiedzanie mieliśmy w programie, zatrzymaliśmy się przy monastyrze zlokalizowanym na jednym ze wzgórz nad rzeką Rioni. Był on o tyle interesujący, że otoczony niekończącymi się pasmami zalesionych gór, a pomiędzy nimi w dolnie rwącą rzeką.
Jaskinia Prometeusza jest nowym punktem programu dla obcokrajowców i Gruzinów, gdyż od ponad roku przygotowują ją pod trasę turystyczną, a jej oficjalne otwarcie ma być 20 maja. Nic więc dziwnego, że gdy dotarliśmy na miejsce, nie łatwo było dostać się do środka, ale udało się. Zeszliśmy kilkaset metrów w dół, by zagłębić się następnie w czeluściach pieczar jaskini, przez które wiodła specjalnie wyznaczona, jeszcze niedokończona i momentami śliska trasa spacerowa mająca długość półtora kilometra. Warto było jednak przejść ten odcinek, by przyjrzeć się niesamowitym formacjom stalagnatów, które utworzyły się tu przez tysiące lat.
Gdy wyszliśmy z jaskini, nasze buty nadawały się do porządnego czyszczenia. Skorzystaliśmy z węża z wodą, należącego do ekipy remontowej, by doprowadzić się do względnego porządku. Po zwiedzaniu jaskini udaliśmy się na pyszny obiad do okolicznej restauracji, by spróbować lokalnego przysmaku – kutabi – z dodatkiem świeżego chleba lawasz, chaczapuri oraz sałatek. Dalsza droga wiodła już bezpośrednio do Batumi.
Batumi przywitało nas późno popołudniową  porą skromnymi herbacianymi polami, portem stoczniowym i pięknie oświetlonymi budynkami. Zdecydowaliśmy się na nocny spacer po centrum, by przyjrzeć się eklektycznym pałacom, przerobionym teraz na niezliczone hotele. Spróbowaliśmy też lokalnego chaczapuri adżarskiego podawanego z jajkiem, popijając do tego najlepsze według Gruzinów wino czerwone – Saperawi. Na koniec wybraliśmy się na taniec fontann przy światłach i muzyce, zlokalizowanych tuż przy plaży. Długi dzień zakończył się miłym akcentem.

Pojechali i napisali:

PFR