Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Zakaukazie 26.04.-14.05.2012

Ostatni dzień pobytu w Armenii, Garni, pożegnalna kolacja, powrót do Polski


13-05-2012

Dziś ostatni dzień naszego pobytu w Armenii i ostatni dzień naszej wyprawy. Postanowiliśmy więc zacząć od wizyty na najbardziej znanym erewańskim pchlim targu - Wernisażu, by zakupić ostatnie pamiątki. Pogoda miała dziś inne plany i pod koniec naszych zakupów zaskoczyła nas burza. Pospiesznie więc wróciliśmy do hotelu, by zmienić odzież nawierzchnią na przeciwdeszczową, częśc z nas postanowiła natomiast zostać w hotelu.

Zaczęliśmy zwiedzanie od jednego z najpiękniejszych ormiańskich kompleksów klasztornych - Geghard. Mimo deszczu, twardo zwiedzaliśmy poszczególne kaplice, kościoły, komnaty, podziwiając piękną architekturę i świetną akustykę. Dodatkowej atmosfery dodawała odbywająca się właśnie główna msza święta z racji niedzieli.

Następnie udaliśmy się do jedynej na terytorium Armenii świątyni pogańskiej ku czci Boga Słońca - Garni. Wytrwale robiliśmy zdjęcia pozostałości kościoła, pałacu królewskiego łaźni jak i zielonych krajobrazów doliny rzeki Azat. Tu również spróbowaliśmy obiecanej przez Sonię wódki jabłkowej, która okazała się być dla części żeńskiej nielada wyzwaniem. Polana szczerze i bardzo mocna, była niejaką przeszkodą dla co słabszych głów, ale udało się.

Lunch jedliśmy w rodzinnej restauracji w miejscowości Garni. Niczym z programu Makłowicza, przyglądaliśmy się temu samemu pokazowi pieczenia chleba ormiańskiego - Lawasz, robiąc zdjęcia i zapamiętując proporcje, by móc powtórzyć takie wypieki w domu. Świeżo upieczony chleb smakowaliśmy z białym serem i zieleniną - pycha!. Następnie musieliśmy przebrnąć przez niezliczone sałatki, aż doszliśmy do dania głównego - świeżo zdjętej z rusztu wieprzowiny z pieczonymi ziemniakami - istna uczta. Ledwo udało nam się ruszyć od stołu.

W drodze powrotnej liczyliśmy, że uda nam się zobaczyć górę Ararat. Niestety, niezliczone chmury, niczym kurtyny na scenie, zakrywały nieśmiałą dziś górę, jednak nie popsuło nam to humorów, mieliśmy przecież piękne zdjęcia ośnieżonego szczytu z wczoraj! Wróciliśmy więc do hotelu, gdzie mieliśmy chwilę na sjestę.

 O 18:30 przyjechał po nas bus. Na kolacji pożegnalnej, przy śpiewie i graniu lokalnych muzyków i przy jakże pysznej uczcie, wspominaliśmy nasz wyjazd. Wspólnie stwierdziliśmy, że ostatnie dni minęły nam niesamowicie szybko. Zaczęły się porównania - gdzie lepsza kuchnia, bardziej przyjaźni ludzie. Popijając lokalne wino i zajadając ostatkiem sił lokalne potrawy, miło spędziliśmy czas przy ostatniej, wspólnej kolacji.

Po powrocie do hotelu zabraliśmy się za pakowanie i nadszedł czas na chwilę drzemki. O 2:00 w nocy wyruszamy już na lotnisko Erewań, by stamtąd udać się do Polski. Już jutro będziemy u was, pełni wrażeń, nowych doświadczeń, opaleni,  rozpromienieni. Do zobaczenia!!!:)

Pojechali i napisali: