Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Zakaukazie 26.04.-14.05.2012

Przejazd do Armenii, zwiedzanie Alaverdi, nocleg w Dilijan z widokiem na góry


10-05-2012

Noc w  hotelu w Tbilisi  nie należała do najlepszych - hałasy nie pozwalały nam na długi sen. Na szczęście było to jednorazowe zastępstwo za inny hotel i już się nie powtórzy. Szybkie śniadanie i ruszyliśmy w drogę do granicy z Armenią. Tam o 10:00 odebrała nas przesympatyczna przewodniczka oraz kierowca Armeńskiego biura lokalnego. Zakupiliśmy wizy wjazdowe, załatwiliśmy formalności na granicy, które dla pewnych uczestników naszej grupy trwały dłużej niż dla innych i wiązały się z wizytą u głównego naczelnika. Na szczęście po dłuższej chwili w końcu wszyscy znaleźliśmy się w Armenii.

Start, ruszyliśmy przed siebie w kierunku miejscowości Alaverdi i dwóch klasztorów zlokalizowanych w jej pobliżu - Sanahin oraz Haghpat. Sonia bardzo ciekawie przekazywała informacje o Armenii, ja tłumaczyłam i dopowiadałam. Uśmiech na twarzy naszej nowej przewodniczki i jej zaangażowanie wywołał uśmiechy na twarzach całej grupy. Zwiedziliśmy dokładnie kompleksy klasztorne, zagłębiając się w szczegóły dotyczące religii, architektury sakralnej, historii ormiańskiej.

O 14:00 czekał nas lunch w okolicznej restautacji. Wszyscy zgłodnieli, gdyż miski z sałatkami opustoszały w mig, za chwilę pojawiło się danie zbliżone do naszego polskiego - ziemniaki z pieczoną wołowiną, polewane sosem. Na deser herbatka lub kawka i w dalszą drogę.

Jechaliśmy półtorej godziny do miejscowości Dilijan, w której czekał nas  nocleg. Zakwaterowaliśmy się w ładnym, małym hoteliku, przypominającym trochę naszą wiejską agroturystykę, z pięknym widokiem na góry Narodowego Parku Dilijan oraz kolacją powitalną pod wiatą na łonie natury.

Nareszcie poczuliśmy, że możemy chwilę odpocząć od zgiełku większych miast i długich przejazdów. Cisza i nieustanne dźwięki przyrody pięknie wkomponowały się w nasz nastrój. Pokoje przestrzenne, dostaliśmy farelki by nie było nam zimno i po obfitej kolacji i kilku toastach udaliśmy się do swych pokoi, by wyspać się przed kolejnym dniem pełnym wrażeń.

Pojechali i napisali:

PFR