Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Namibia 10-27.11.2012

Malowidła naskalne, skamieniały las, Opuwo, Himba i Herero na zakupach


16-11-2012

Piękne słońce budzi nas dość wcześnie. Dzisiaj w planach śniadanie, a potem malowidła naskalne. Są dość blisko naszej lodży, mimo tego, że ruszamy dość wcześnie to słońce daje nam popalić. Ale chcieliśmy Afryki to mamy Afrykę. Czekamy na naszego przewodnika, który oprócz tego, że opowiada i prowadzi nas do malowideł i rzeźb naskalnych to jeszcze śpiewa, prawie tańczy i mówi w lokalnym kląskanym języku.

Podziwiamy malowidła, słuchamy ciekawych historii i wypatrujemy pierwsze zwierzaki, póki co to w większości gryzonie, ale od czegoś trzeba zacząć. Powoli szykujemy się na grubą zwierzynę.
Szybko pakujemy się do samochodów, gdzie chwilowo jest jeszcze cieplej niż na zewnątrz i przejeżdżamy do skamieniałego lasu. Nie było go początkowo w naszym programie, ale by nie polały się łzy szczególnie Edyty bo ominęliśmy ze względów czasowych welwitschię czyli bardzo stare rośliny nieopodal Swakopmund to zobaczymy je dzisiaj właśnie tutaj, gdzie rosną wraz ze starymi i kamiennymi drzewami. Puf jak gorąco, uf jak gorąco, nie mamy termometru, ale na pewno 40+.
Las był, rośliny też, czas na dalszy przejazd. Dzisiaj zamierzamy dotrzeć aż do Opuwo, to miejscowość prawie przy granicy z Angolą, przed nami kawał drogi do przejechania. Co to dla nas. Na szczęście po kilkudziesięciu kilometrach droga szutrowa zamienia się w asfalt i ostatnie 250 kilometrów pokonamy już bardzo sprawnie. Po drodze pojedyncze wioski, stada bydła i kozy. Co jakiś czas musimy zwalniać.
Czy Afryka może pachnieć deszczem? Oj tak i to takim pierwszym wiosennym albo czerwcowym letnim. Pachnie bardzo intensywnie, z daleka widać chmury i deszcz, my załapujemy się na pojedyncze wielkie krople, może 20, a może 40? I tyle. Przed samym Opuwo raz jeszcze kilkadziesiąt kropli deszczu i po wszystkim. Ale zapach w powietrzu utrzymuje się bardzo długo.
Robimy sobie krótki spacer po Opuwo, mimo 17:00, w mieście spory ruch, Himba na zakupach. To niecodzienny widok, stroje bardzo etniczne i dziewczyny przy kasie w supermarkecie. Nie lubią gdy się je fotografuje ot tak na ulicy bez zapłaty, szanujemy ale i tak podglądamy bacznie. Himba i kolorowe kobiety Herero w swoich zakończonych rogami czapach – piękne.
Nasz hotel leży na najwyższym szczycie okolicznych gór. Widok przecudny, chcąc zdążyć jeszcze przed za chodem słońca wskakujemy do basenu. Jest cudnie, zieleń po horyzont, omawiamy dzisiejsze wrażenia i szykujemy się na jutrzejsza wizytę u Himb.

Pojechali i napisali: