Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Dawno o nas nie było słychać, a to dlatego, że mieliśmy napięty program i wiele niespodzianek.Zacznijmy od naszego powrotu z Ba Be do Hanoi 17.11. tj. w niedzielę. Cała trasa trwała 250 km, ale na szczęście mieliśmy sporo przerw. Zaczęliśmy od wizyty w wiosce tajskiej, gdzie odwiedziliśmy jedną z lokalnych rodzin, wręczając prezenty i robiąc sobie sesję zdjęciową z 80 letnią babcią, matką i dwójką dzieci. Właściciel domu dostał od nas między innymi latarkę, co zrobiło na nim ogromne wrażenie. Większość mieszkańców wioski pracowała akurat na polu ryżowym, więc mogliśmy tylko pozdrawiać ich z oddali. Ta wioska była dużo bogatsza od poprzedniej, którą odwiedzaliśmy. Kamienne, lepiej wykończone domki, spore pola uprawne, bardziej zadbane podwórka. Spędziliśmy kilka wyjątkowych chwil rozmawiając z tajską rodziną, lecz wkrótce trzeba było ruszyć w drogę.
Kolejna przerwa na lunch w Cat Bat. Byliśmy tu już po raz drugi, ale tym razem próbowaliśmy nowości: Sajgonki z mięsem bawolim, sałatka z kwiata bananowca, wietnamska kapusta z woka, ponownie słodkie ziemniaki. Do tego dobrze schłodzone piwo Sajgon bądź cola i uczta była wyśmienita. Dziś po raz drugi zajrzeliśmy do kuchni, by przyjrzeć się nowym specjałom przyrządzanym dla lokalnych: świeże kraby, żaba, żółwie, pędraki, a do popicia wódka ryżowa ze świeżo zatopionymi szerszeniami. Ktoś ma ochotę? My na razie pozostaliśmy przy swoim pysznym menu.
Naprzeciwko naszej restauracji był duży supermarket, gdzie zakupiliśmy specjalne filtry do przyrządzania kawy. Po naszym powrocie zapraszamy więc na niezwykłą kawę - wietnamskie Kopi Luwak ( czyli ziarna kawy wydalane przez łasiczkę, a nie przez cywety, jak jest to w oryginalnej, indonezyjskiej wersji tej kawy) z dodatkiem słodkiego mleczka skondensowanego – pychota!.Asia, mająca sokoli wzrok do wszelkiego rodzaju świecidełek, znalazła również sklep z biżuterią i wraz z Elą zakupiły sobie piękne bransoletki. Wszyscy byli więc zadowoleni.
Droga powrotna do Hanoi przedłużyła się nam na przedmieściach, gdyż wszyscy lokalni wracali w niedzielę z rodzinnych stron do stolicy by przygotować się na nowy tydzień pracy. Ostatecznie więc w hotelu byliśmy po zachodzie słońca, o 18:00. Umówiłam się z częścią grupy na niespodziankę – kolację wężową na godzinę 19:00. Jako że przez ostatnie kilka dni Alina mocno się nam rozchorowała, namówiłam ją na wizytę u lekarza ( w Wietnamie opieka medyczna jest na wysokim poziomie, a w Hanoi niektóre szpitale są otwarte 24 h na dobę). Udałyśmy się do szpitala zlokalizowanego niedaleko naszego hotelu. Najpierw przyjął nas lekarz ogólny – odpowiednik naszego lekarza rodzinnego. Podstawowe badania przeprowadzane są tu na leżąco, co Alinę nieco zaskoczyło. Przeprowadzili też bardzo dokładny wywiad na temat wszelkich jej dolegliwości. Po pierwszej diagnozie zostałyśmy wysłane do drugiego lekarza piętro wyżej – tym razem był to młody, wysoki jak na Wietnamczyka laryngolog wraz z asystentką. Tam zostało przeprowadzone dokładne badanie laryngologiczne z użyciem endoskopu. Po diagnozie laryngologa zostałyśmy wysłane na ostateczne postawienie diagnozy i wypisanie leków ponownie do lekarza rodzinnego. Okazało się, że nie ma infekcji oskrzelowej czy płucnej, skończyło się na ostrym zapaleniu gardła. Dostałyśmy receptę na 4 rodzaje lekarstw ( mówiąc recepta mam tu na myśli tylko przenośne użycie tego słowa, gdyż w Wietnamie by kupić antybiotyk recepta nie jest potrzebna) oraz wydrukowane wskazania co do stosowania każdego leku. Po tej wizycie lekko spóźnione na umówione spotkanie z resztą grupy wróciłyśmy do hotelu.
Wezwałam taksówkę. Na ucztę wężową wybrała się ze mną dokładnie połowa grupy: Krzysztof, Marysia, Kasia, Alina i Ania. Przejechaliśmy mostem na drugą stronę rzeki, wyjechaliśmy z centrum i dojechaliśmy do małej wioski, która specjalizuje się w przygotowywaniu dań z węży. Młody taksówkarz miał problem ze znalezieniem naszej restauracji, ale w końcu udało mu się dowieźć nas na miejsce. W restauracji znalazłam jedną osobę, która mówiła trochę po angielsku, dzięki czemu mogłam złożyć poprawnie zamówienie i wynegocjować cenę. Zamówiliśmy 7 dań z kobry. Całej ceremonii zabijania węża na naszych oczach pozwolę sobie nie opisywać. Wspomnę tylko, że przed podaniem właściwych dań, najbardziej szanowana osoba w grupie zjada bijące jeszcze serce węża i popija je winem ryżowym. W naszej grupie do tego zaszczytu został wybrany Krzysztof. Poleciłam mu, by nie przegryzał serca, tylko je połknął. Poszło mu to bezproblemowo. Pozwolił sobie nawet stwierdzić, że chyba będąc świadomym tego co jadł z przejęcia nie poczuł nic szczególnego. Następnie każdy z nas wypił kieliszek świeżej krwi węża zmieszanej z winem ryżowym i świeżej żółci węża również zmieszanej z winem.
Po przeprowadzeniu oficjalnego obrzędu przeszliśmy do degustacji dań z węża: 3 rodzaje zup, prażona skóra węża, wąż z woka z warzywami, 2 rodzaje sajgonek z wężem. Do tego 2 rodzaje sosów, ryż oraz odpowiednia ilość piwa w gotowości gdyby coś nie smakowało. Byliśmy zachwyceni prawie wszystkimi daniami, które zjedliśmy. Były tak obfite, że sporo zostało. Zdecydowaliśmy się zapakować resztę na wynos, by Ci, którzy się nie byli na wężowej uczcie, mogli spróbować niektórych dań w hotelu.
To nie był koniec niespodzianek na dziś. Umówiliśmy się na spotkanie z resztą grupy, by świętować imieniny Grzegorza. Kolacja się trochę przedłużyła, więc reszta grupy cierpliwie czekała na nas w lobby, a gdy wróciliśmy zaczęliśmy imprezę niespodziankę. Większość grupy wraz z solenizantem czekała przy moim pokoju, ja z pomocą Kasi i Marysi odebrałam tort, podpaliłyśmy świeczki i śpiewając już na klatce schodowej Happy Namesday doszłyśmy na górę do reszty. Szybkie życzenie i Grzesiu zdmuchnął świeczki. W pokoju dostał od nas również pamiątkowy obrazek z laki. Również Grzesiu był przygotowany, gdyż przywiózł z Polski specjalnie na tę okazję wyjątkowy trunek, którego wszyscy po trochu spróbowali w tym szczególnym dniu.
Po dłuższym świętowaniu udaliśmy się na zasłużony wypoczynek po długim i pełnym wrażeń dniu.
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "