Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Łatwiej mi opisywać już dzień bieżący niż cofać się do tego co było zaledwie przed dwoma dniami. Dzisiaj wstaliśmy bardzo wcześnie, choć po raz pierwszy i ostatni na całej wyprawie, co jak zostało zresztą zauważone zdarza się bardzo rzadko. Po ulewie wieczorem i mocnym wietrze, teraz pojawiały się już pierwsze promyki słońca zwiastujące zgodnie zresztą z zapowiedziami naszego przewodnika piękny i słoneczny dzień. Co dzisiaj ma akurat szczególne znacznie, bo wybieramy się na trekking pod Tygrysie Gniazdo – największą atrakcję Bhutanu. To klasztor usytuowany na skale na wysokości 3050 metrów, by tam dotrzeć trzeba pokonać około 5 kilometrów i podejść około 530 metrów. Najpierw korzenie i wąska droga przez las, potem trochę stromych podejść leśnych, w końcu schody. I to najpierw w dół, by potem skrobać się znowu w górę.
Rano jest rześko, szczególnie na wysokościach, a zaczynamy naszą wspinaczkę z 2500 metrów. Termometr u Krzysia pokazuje zaledwie 8 stopni. Przez drzewa majaczy nam sylwetka klasztoru. Robimy pierwsze zdjęcia wykorzystując czas na zdjęcia na wyrównanie oddechu. Jola w pierwszej parze. Ja na końcu. Sapiemy wszyscy tak samo. W połowie trasy czeka na nas szyld kawiarnia. Jednak decydujemy się iść dalej. Korzystamy z tego, że jesteśmy pierwszą grupą która maszeruje dzisiaj do Gniazda. Amerykanie, który nas wyprzedzili, ale na koniach, teraz robią sobie przerwę na kawę, my idziemy dalej. Jesteśmy przygotowani i rozgrzani po wczorajszym podejściu do klasztoru z siostrami. Nic nam nie straszne. I jak się okazuje w bardzo dobrym czasie podchodzimy do schodów, gdzie co kilka stopni przystajemy by nacieszyć oczy ale i zrobić wiele zdjęć.
W samym klasztorze jeszcze pusto, spotykamy pojedynczych mnichów, zimno. Choć w słońcu były aż 23 stopnie, to spoceni, wystawieni w cieniu na wiatr znowu marzniemy. Kompletujemy się i zwiedzamy kilka pomieszczeń należących do świątyni. Wszystko prezentuje się bardzo okazale, choć niedawno pożar strawił cały klasztor.
Chłód wygania nas na schody, gdzie jest słońce. Kusimy się na test czystości: kciukiem z zamkniętymi oczami należy trafić do otworu w skale, gdzie niegdyś swój kciuk odcisnął sam Budda. Tylko Uli udaje się trafić idealnie, pozostali bliżej lub dalej, statystycznie wychodzi, że świętymi nie jesteśmy, ale też aż tak bardzo rogatych dusz nie mamy.
Zadowoleni z podejścia z trwogą myślimy o zejściu, tym bardziej, że aby zejść najpierw trzeba pokonać kilkadziesiąt stopni w górę. Ruszamy i umawiamy się na spotkanie przy herbatce i ciasteczkach. Zejście miało być krótsze ale wyciągamy je bo stale przystajemy na zdjęcia.
Herbata, ciasteczka i certyfikaty zdobycia klasztoru. Przy zejściu na parking shopping, kilka kramów z różnymi pomysłami na suweniry z Bhutanu. My zmęczeni ale dumni z siebie idziemy na lunch, znowu piknikowy, tym razem na polanie obok parkingu. Zajadamy się lokalnymi daniami i z nadzieją na dobrą widoczność wyjeżdżamy kawałek za miasto by przekonać się na własne oczy, że Bhutan ma wysokie szczyty Himalajów na wyciągnięcie ręki. I rzeczywiście drugi szczyt Bhutanu dzisiaj w pełnym słońcu. Chociaż jeden.
Przerwa na odpoczynek po trekkingu w hotelu. Czas na spanie, masaże, czytanie książek. Wieczorem kolejna atrakcja, którą przegłosowaliśmy sami. Nasz przewodnik widząc, że nie bardzo garniemy się na pomysł kolacji w lokalnym domku rolniczym zaprosił nas do siebie. Szybko przegadaliśmy zaproszenie i stwierdziliśmy, że nie wypada urazić go odmową. Szybko zorganizowaliśmy prezenty dla rodziny: Ola i Zbyszek znaleźli jeszcze zapasy i tak przygotowani ruszyliśmy w drogę. Witała nas cała rodzina, obejrzeliśmy dom najpierw z zewnątrz potem od środka. Zaskoczyło nas duże pomieszczenie z przeznaczeniem na świątynię. Była wreszcie okazja do zdjęć wewnątrz.
W kuchni rządzi tu teściowa przewodnika, która zobowiązała się przygotować dla nas kolację. Jak się okazało zaprosiła kilkoro z nas do kuchni. Wtedy tez padło pytanie i sugestia co do tego by przyrządzić na szybko coś polskiego. Z naciskiem na coś ziemniaczanego, bo Teściowa nie zdążyła przygotować ziemniaków z serem. Pomysł był tylko jeden: placki ziemniaczane. Wacek został jednogłośnie mianowany szefem kuchni, Ola i Kasia wzięły się do obierania ziemniaków. Teściowa zerkała przez ramię. W kuchni znaleźliśmy wszystko co potrzebne: tarka, mąka, sól, a nawet odrobinę chili. Efekt: tylko jedna z córek przewodnika oceniła placki jako ohydne, kuzyn i też mały krzywił się z powodu zapachu w kuchni. Reszcie placki smakowały i zdały egzamin. Na stole obok placków, które tylko podsyciły nasze marzenia o polskiej kuchni był ryż, szparagi, jaja, mięsko i chili z serem. Teściowa wyraźnie była zadowolona kiedy potrawy znikały z miseczek, a my cieszyliśmy się, że placki przypadły im do gustu. Leje i to jak z cebra. A jutro festiwal – musimy mieć dobrą pogodę.
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"