Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Mieszkamy tuż u wejścia do Parku Narodowego Henry Pittier. Pierwsza noc za nami, oczywiście 5,5 godzin różnicy robi swoje. Nie udało się nam tak całkiem dospać do samego rana. Spotykamy się na śniadaniu. Okazało się, że większość z nas odbyła już pierwszą sesję z wymienionymi wczoraj pieniędzmi i to na czarnym rynku. Wydaje się, że nie mogliśmy lepiej trafić z dolarami i pomysłem na zwiedzanie Wenezueli. Jesteśmy milionerami a za 100 USD dostaliśmy prawie pół kilograma boliwarów. Dla porównania oficjalny kurs w banku wynosi 11 boliwarów za 1 USD a my na czarnym rynku dostaliśmy po 120 boliwarów za tego samego 1 USD.
Pogoda piękna, jest ciepło ale nie gorąco, choć nasz przewodnik przepowiada bardzo upalny dzień.
Zapakowaliśmy się do autobusu i ruszyliśmy, to że park najstarszy, ładny, zielony wszystko się zgadzało tylko, że nie udało się nam wypatrzeć po drodze tylu ptaków ile byśmy chcieli. Ale był 1 koliberek i dużo motyli. Dotarliśmy do Choroni a potem do Puerto Colombo.
Tu zamówiliśmy łódkę by dopłynąć do Chuao na plantację kakaowców.
Usadziliśmy się w łodzi po tym jak w sklepie rybnym, bardzo blisko chłodni znaleźliśmy toaletę, niebieska toń, pelikany, palmy, sielski widok. Jednakże przestało nam być bardzo sielsko jak tylko pan odpalił silnik i ruszył przecinając wielkie fale, jedna za drugą zalewały naszą prawą burtę, wraz z siedzącymi najbardziej po prawej stronie Beatą i Mirelą. Calusieńkie były mokre, poza tym łupało nami przy każdej kolejnej fali, Renata i Grażyna zeszły na piętro niżej by spokojnie odczekać i posiedzieć. Nikt Nie wyszedł na sucho z tej przeprawy. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że nie ma innej drogi powrotnej i czeka nas powrotny przejazd równie emocjonujący jak ten co dopiero za nami.
Na lądzie musieliśmy trochę podeschnąć, niektórzy nawet przebrać się bo byli caluścy mokrzy.
Wreszcie pojawiła się nasza półciężarówka, zapakowaliśmy się na pakę i w rytm salsy ruszyliśmy wraz z naszym lokalnym przewodnikiem Chipilinem na plantację kakaowców.
Najpierw odwiedziliśmy plac główny w miasteczku, potem zamówiliśmy sobie jedzenie na drogę powrotną i wreszcie ruszyliśmy by zobaczyć proces powstawania kakao z ziaren kakaowca. Mieliśmy wielkie szczęście, że był z nami tak miły i poważany wszem i wobec przewodnik. Zajrzeliśmy do kadzi z ziarnami, do młynków, byliśmy przed kościołem, gdzie na dziedzińcu suszyło się ziarno kakaowca. Najbardziej jednak czekaliśmy na degustację czekolady. Już wcześniej rozwiano nam marzenia o wspaniałej gęstej prawdziwej aromatycznej czekoladzie a to dlatego, że Wenezueli brakuje mleka, teraz chcieliśmy choć spróbować kakao. Problem jednak rozwiązała się sam. Nasz przewodnik prócz pracy w fabryce kakao i na plantacji ma mały sklepik kawiarnię. Zaprosił nas by spróbować napoju bogów o którym jak sam mówił jest cudowną mieszanką na bazie kakoa, przypraw i alkoholu. Likier leżakuje w ciemnościach pod ziemią 9 miesięcy i dopiero wtedy nabiera odpowiedniej mocy i przede wszystkim unikatowego smaku, o którego walorach mieliśmy już za chwilę przekonać się osobiście.
Wznieśliśmy toast raz i drugi, w tym czasie pojawiała się lokalna telewizja nagrywająca materiał akurat na cykl programów o życiu codziennym w małym miasteczku Chuao, jak się okazało robiliśmy za gwiazdy, gdyż panowie nie opuszczali nas ani na krok. Nam to nie przeszkadzało, dzięki temu załapaliśmy się na drugą kolejkę likieru a potem jeszcze każdy z nas poczęstowany został kawałkiem czekoladowego ciasta. Dla nas był to bardzo smaczny, mocno czekoladowy i mokry murzynek, ale dostojniej brzmi to po wenezuelsku tłumacząc dosłownie znaczy: tort z czekolady.
Nawet niespecjalnie długo musiałam prosić Chipilina by dał nam przepis na swoje przepyszne ciasto, a likier o to nawet nie śmiałam prosić, bo gdzie u nas dostaniemy świeże ziarno kakaowca?
Za przewodnikiem z Chuao, miasteczka gdzie produkuje się najlepsze kakao na świecie podajemy przepis na murzynka:
Tort z czekolady Chipilina
178 g kakao gorzkie w proszku
178 g oleju
1 łyżka proszku do pieczenie
½ łyżeczki soli
300 g cukru
700 g mąki
4 jaja
½ tabliczki gorzkiej czekolady
W jednej misce wymieszać kakao, mąkę, proszek, sól.
W drugiej misce zmiksować jaja + cukier, dodać olej, roztopioną czekoladę.
Do składników mokrych dodawać suche i miksować aż do dokładnego wymieszania.
Przygotować formę, te proporcje są wymierzone na dużą prostokątna blachę.
Nasmarować blachę, wyłożyć papierem do pieczenia. Wlać ciasto. Piec w 200 stopniach ok. 40 minut, sprawdzić patyczkiem.
Smacznego!
Podawać koniecznie w towarzystwie mocnej kawy i wspomnień z Wenezueli!
Najedzeni i zadowoleni ruszyliśmy jeszcze na samą plantację by zobaczyć z bliska owoce kakaowca i posłuchać o cyklu jego uprawy. Potem obiad i wołowina albo wielka ryba do wyboru, powrót do Puero Colombia odbył się bez zalewania i podtopień, tym razem fale były większe niż rano, ale płynęliśmy w dobra stronę i wiatr nam sprzyjał.
Na sam koniec pobytu nad wodą zafundowaliśmy sobie spacer na Playa Grande, która oprócz tego, że była Grande to jeszcze była piękna, Idealnie trafiliśmy na ostatnie mocne promienia słońce przed zachodem. Sesja, mini spacer i z powrotem. W miejscowym sklepiku udało się nam nabyć wodę ognistą: mieszankę alkoholu z trzciny cukrowej z marakui. Smakował wybornie. Przed nami teraz przejazd na nasz kolejny nocleg. Cóż, Wenezuela to kraj dużych odległości musimy się zahartować.
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Dzień dobry Pani Estero. Chciałbym bardzo podziękować za wspaniałą wycieczkę. Muszę przyznać, że Pakistan zrobił na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się, że to akurat z Pani biurem i Anią "przetarłem szlak". Nie będę się rozpisywał na temat programu, hoteli itp. ponieważ Ania zna moją opinię na te tematy i na pewno Pani przekaże (nie było na co narzekać). Jeśli chodzi o Anię, to napiszę tylko, że z taką kobietą aż chcę się podróżować. Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa z Pani biurem. Jeszcze raz dziękuję za super spędzony czas. Pozdrawiam"
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"
"Właśnie wróciłam z drugiego wyjazdu z Waszym biurem w tym roku. Nie jestem osobą zbyt otwartą, opisując wrażenia i odczucia, ale nie mogę, nie wyrazić swojego zachwytu z tych pobytów. Jesteście niesamowicie profesjonalnym, rzetelnym biurem podróży. Już po pierwszym wyjeździe czułam się niesamowicie zaopiekowana, dopieszczona i zadowolona, ale pomyślałam, że to może przypadek, miałam szczęście, ale po drugim wyjeździe stwierdziłam, że to nie przypadek. Wy jesteście po prosu ŚWIETNI !!! Bardzo dziękuję za wspaniałe wakacje. Były to wyjazdy do Pauliny Młynarskiej, którą uwielbiam i na pewno jeszcze nie raz skorzystam z takich wyjazdów. Polecam biurko Esta Travel znajomym, bo wiem, że warto. Obserwuję Was w mediach społecznościowych i razem z mężem planujemy wyjazd z Esta Travel w jakieś ciekawe miejsce na Ziemi, może Azja ? Do..."
"Serdecznie dziękujemy ESTA TRAVEL za zorganizowanie niesamowitej wyprawy do Ugandy. To była absolutnie niezapomniana przygoda, która przyniosła nam wiele radości, emocji i niezwykłych doświadczeń. Wszystko od samego początku było perfekcyjnie zorganizowane, od transportu, zakwaterowania w malowniczych klimatycznych loggiach, po sam program wycieczki. Doceniamy Pani pasję i zaangażowanie w organizację wyprawy wyjątkowej i niepowtarzalnej. Dopracowanie wszystkich szczegółów sprawiły, że była to podróż magiczna - komfortowa i bezpieczna. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Specjalnie podziękowania dla Pani za wsparcie na samym początku podróży kiedy nasze bilety lotnicze raz za razem były anulowane, a my przerażeni… ale co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Pani spokój był dla nas wybawieniem."
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Dziękujemy! Było bardzo bardzo bardzo trudno. To była dla nas najtrudniejsza rzecz w życiu. Wiatr był potężnie silny, wiele osób zrezygnowało. Generalnie bardzo dobra organizacja podczas trekingu jak i poza. Dziękujemy serdecznie za te niesamowite wakacje. Tanzańczycy to świetni ludzie. Świetnie przeżycie! "
"Chcielibyśmy serdecznie podziękować za zorganizowaną wycieczkę do Apulii, a w szczególności podziękować Martynie za perfekcyjną opiekę i organizację. Udało nam się nawet wspólnie odkryć nieznany dotąd akcent polski w Apulii, więc w trakcie wyjazdu staliśmy się nawet odkrywcami. "
"Dziękujemy za wspaniały program, znakomitą oprawę - pilotka i przewodnicy, znakomicie dobranych uczestników (może to przypadkowa selekcja, ale wyszła znakomicie pomimo dużej rozpiętości wieku). I oczywiście za świetną organizację wyjazdu „ku chwale Ernesta Malinowskiego”. Świetny i program i godny polecenia! "
"Chciałbym podziękować w imieniu swoim i żony za super wycieczkę, najlepsza do tej pory, na jakiej byliśmy, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i wielkie dzięki za Izę i super przewodników!"
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"