Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Moskwa i Kamczatka

Imieniny Krzysztofa z widokiem na Tołbaczik


25-07-2019

Skoro świt

Budzę się bardzo rano, nie mogę dospać do śniadania. Pogoda o wiele lepsza niż wczoraj, nie pada, nad zatoką piękne słońce. Zapowiada się cudowny dzień, tego nam właśnie potrzeba.

Solidny transport

Ruszamy o 9:00. Nowością jest dla nas przesiadka do Iła, wielkie mocne auto będzie teraz dla nas domem na najbliższe dni. Zajmujemy miejsca, układamy bagaże, mościmy sobie gniazdko na najbliższe kilka godzin. Zapowiada się bardzo długi przejazd, przed nami 500 km do przejechania.

Jeść trzeba

Pierwszy postój po 2 godzinach drogi. Nie jesteśmy bardzo głodni, ale nadarza się okazja, więc zamawiamy pielmieny z mięsem, kiedy te się kończą sięgamy po buły z nadzieniem i małe twarogowe ciasteczka.

Kawa, sok i dalej w drogę, integrujemy się w pełni zaśmiewając przy tym, w maszynie kolejne barwne opowieści.

W połowie drogi przy końcu asfaltu mamy postój na obiad. W małym lokalu będącym czymś pomiędzy kawiarnią a restauracją zamawiamy to co jest, mamy tu pyszny obiad: barszcz, szczawiowa, rosół z pulpecikami. Na drugie kotlety mielone, mięsko pod beszamelem albo ryba i dodatki. Smakuje jak u mamy.

Pychota!

Spacer po Miłkowie

Krótki spacer w poszukiwaniu starych drewnianych domów, ale nie ma ich w Miłkowie zbyt wiele.

Wreszcie ostatni etap drogi przed nami, mamy do przejechania około 300 km, ale tym razem już bez asfaltu, zostają nam tylko szutry i kamienie. Auto jednak daje sobie świetnie radę z taką nawierzchnią. Jedziemy bardzo szybko i o 19 docieramy na miejsce.

Miejsce noclegowe

Tu jesteśmy przekierowani z jednego hotelu do drugiego, należącego do tej samej właścicielki. Zajmujemy domki i ustalamy plan działania, najpierw wszyscy ruszamy do miasta na spacer, a potem wracamy i idziemy do sauny. Na sam koniec dnia kolacja. Miejsce, w którym mieszkamy ma własny ogródek, z mnóstwem warzyw i owoców i to jakich dorodnych, obok kwiatki w wymyślnych doniczkach, niektóre w butach, inne w garnuszkach.

Zaskoczeniem jest dla nas Internet.

Imieniny Krzysztofa

Dzisiaj mamy imieniny Krzysztofa, za płotem wulkany, w tym najwyższy wulkan Kamczatki o wysokości 4700 m, Kluczewskaja Sopka, obok Tołbaczik, dokąd jedziemy juto. Śpiewamy sto lat, jest nawet tort, wieczór kończymy krótko przed północą.

P.S.

Dzisiaj po raz pierwszy wyciągnęliśmy nasze siatki na komary. Zapowiadano, że będzie ich dużo. I pojawiły się zupełnie nagle podczas jednego z postojów. Było ich wszędzie bardzo dużo, i choć nie gryzły i nie były zbyt napastliwe to i tak nas nieźle wystraszyły. Ale mamy cały wielki arsenał do walki z nimi. Damy RADE.

Pojechali i napisali:

PFR