Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Moskwa i Kamczatka

Kąpiemy się w szampanie


28-07-2019

Sprawne pakowanie

Dzisiejsza noc była bardzo ciepła, nikt z nas nie zmarzł. Rano rześcy i prawie już spakowani stawiamy się na śniadaniu. Potem pomagamy przy pakowaniu rzeczy i składamy nasze namioty. Jako zgrana i bardzo sprawna grupa zaskakujemy naszą wprawą przewodnika i kierowcę. Nie spodziewali się aż tak szybkiej akcji. Jesteśmy gotowi do drogi. Przed nami kawał trasy do przejechania. Najpierw te same pięć godzin przez wulkany, las i rzeki, a potem jeszcze dwie godziny drogą różną. Częściowo odsypiamy noce w namiotach.

Raj dla grzybiarzy?

Nadal z utęsknieniem wypatrujemy w lesie grzybów, ich tutaj nikt nie zbiera a szkoda, bo nawet z okien naszego auta widać wielkie kapelusze koźlarzy czy podgrzybków. Nie ma jednak możliwości, by się na grzyby wybrać, po wejściu do lasu napada na człowieka chmara komarów, są tak zjadliwe i natrętne, że zepsułyby każdą przyjemność z szukania grzybów.

Za to przy rzece robimy sobie postój na piknik. Sasha po raz kolejny zaskakuje nas wrapami z krabami, sałatką z kalmarami. Herbata, ciasteczka na deser i jedziemy dalej. Na krótko przed Esso, gdzie mamy nasz kolejny nocleg zatrzymujemy się na punkcie widokowym skąd widać rzekę, na której jutro odbędzie się rafting. Zaczyna padać, cały dzień pogoda się trzymała aż dotąd.

Negocjujemy pokoje

Podjeżdżamy do naszego hotelu, a właściwie gościńca i musimy wyładować nasze bagaże. Teraz pada już naprawdę mocno. Okazuje się, że mieszkamy „na pokojach” w domu zamieszkiwanym przez starsze małżeństwo, które akurat teraz gości u siebie czwórkę wnucząt i dwóch innych turystów.

Zaproszeni do sieni czekamy na przydział pokojów, trochę mrozi mnie wiadomość, że dla całej naszej grupy przewidziano tylko … 1 pokój, ale przystępuję do negocjacji prosząc gospodarza o więcej wyrozumiałości. Tym bardziej że mamy się zatrzymać tutaj na dwie najbliższe noce. Znajduje się drugi pokój, jest już lepiej, ale to nadal nie do końca odpowiada naszym zapotrzebowaniom, po jękach i stękach pan lituje się nade mną i dokłada jeszcze jeden pokój, ale zastrzega od razu, że więcej już na pewno nie będzie.

Jacuzzi i szampan

Lepsze to niż jeden wielki pokój dla wszystkich. Rozkładamy nasze bagaże i każdy marzy o prysznicu. Obiecany był basen, mamy wielkie wyobrażenia co do tego, jak on może wyglądać. A tu z okna widać małą nieckę wypełnioną wodą i orurowaną dookoła. Zgodnie stwierdzamy, że należy wykorzystać taką okazję i zabieramy po drodze szampana oraz kieliszki i idziemy do jacuzzi. Tak się nam przynajmniej wydawało z okna, na miejscu okazuje się, że to kropelki nazwane przez nas bąbelkami to krople deszczu spadające na toń basenową. Ale woda jest przyjemnie ciepła i z wielką ochotą zanurzamy się po szyję w basenie ze szklaneczką szampana w dłoni. Należy dodać, że z rozmachem otworzyliśmy szampana, którego spora część wlała się nam wartkim strumieniem do basenu, i nie ma przesady w stwierdzeniu, że kąpiemy się w szampanie.

Takie cuda tylko na Kamczatce!

Obok jest bania, ale tę odpalimy dopiero jutro po raftingu.

Dzisiaj zasiadamy w kuchni do wspólnej długiej kolacji, a potem jeszcze pogaduchy przy stole.

Pojechali i napisali:

PFR