Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Moskwa i Kamczatka

Sobór Kazański i Plac Czerwony


21-07-2019

Zwiedzanie Moskwy

Udało się nam zrealizować część planu z metrem jeszcze wczoraj. Na dzisiaj zaplanowaliśmy sobie oglądanie Placu Czerwonego. Pogoda nam sprzyja. W metrze pustki, bo to niedziela rano. Wysiadamy na Placu Rewolucji, szybko orientujemy się gdzie jesteśmy, za nami Teatr Balszoj, idziemy na plac. Tu się okazuje, że stoi wielgachna scena, bo akurat na dzisiaj i jutro zaplanowano Międzynarodową Galę Boksu. Tego nie mieliśmy w planach.

Sobór Wasyla

Wykorzystujemy czas i zaczynamy nasze zwiedzanie od Soboru Wasyla. Bilety mamy kupione już wcześniej przez Internet. Jesteśmy przy kasie nawet przed panią, która dopiero za chwilę otworzy okienko. Jak na złość Pani niedowidzi i pochyla się nad naszymi biletami niemal nosem dotykając zapisków. Idzie powoli, bo posiłkuje się telefonem do sekretariatu, musi ustalić numer naszych biletów, który potrzebny jest do nabicia na paragon. Wreszcie po kilku minutach gorąco nas przepraszając wydaje wydrukowane bilety i życzy wszystkiego najlepszego.

Wewnątrz cerkwi jeszcze pustki, w jednej dolnej kaplicy odbywa się akurat nabożeństwo przy wtórze pięknych głosów chóralnych. My jednak rozglądamy się za słuchawkami, które wykupiliśmy sobie wraz z biletem. Okazuje się, że pani w cerkwi odsyła nas do tej samej pani od biletów, gdzie dopiero co byliśmy. Nie ma mocnych, muszę zawrócić i cała procedura rozpoczyna się na nowo. Ommm.

Wnętrza są niesamowite, barwnie zdobione, zaglądamy do każdego kościoła, rozumiejąc teraz ideę budowania kościoła głównego i doklejonych bocznych. Jest co oglądać. Po wyjściu na zewnątrz zaskakuje nas przelotny deszcz, którego nawet nasze prognozy pogody nie namierzyły. Chowamy się zatem w GUMie. A tu dopiero widać rozmach, żywe kwiaty na każdym piętrze, hortensje, pelargonie, mnóstwo zieleni, najprawdziwsze rowery zdobiące półki poszczególnych pięter. Bardzo eleganckie sklepy i butiki. Rozmach nas przytłacza.

Kawa i toaleta

Postanawiamy przysiąść na kawie. W pierwszej wybranej przez nas kawiarni nikt się nami nie interesuje, więc po kilku minutach bezowocnego czekania ruszamy do kawiarni piętro wyżej. Tam jest lepiej, choć bez czekania się nie obędzie.

Kawa smakuje średnio, ale kosztuje krocie, w takim miejscu domyślamy się, że jednak musi kosztować. Nie ona jednak zaskoczy nas najbardziej, przy wyjściu ze sklepu korzystamy z toalety, która jest tylko o 20 rubli tańsza niż sama kawa. Niespodzianek ciąg dalszy.

Sobór Kazański i Plac Czerwony

To kolejne atrakcje, muzeum oglądamy tylko z zewnątrz. Robi się już późno, zanim jednak skusimy się na coś do jedzenia maszerujemy wzdłuż murów Kremla w stronę wody i Soboru Chrystusa Zbawiciela. Ten przytłacza majestatem i wielkością.

Czujemy już Moskwę w nogach, zatem decydujemy się wrócić w okolice Parku Zaradje metrem. Idzie nam dość sprawnie, trochę kluczymy po wyjściu z metra, ale ostatecznie podążając za znakami wskazującymi drogę jesteśmy na miejscu. Teraz jesteśmy już bardzo głodni.

Kuchnia rosyjsko-gruzińska

Po krótkim rekonesansie odnajdujemy wielką halę gastronomiczną a w niej kilka różnych tematycznych stoisk z jedzeniem, i tak na pierwszym specjalnością są ryby i owoce morza, tuż obok mięsiwa, potem kurczak, My idziemy dalej, by dotrzeć do stoiska z pierogami, naleśnikami i ciastami. Znajdujemy wygodny stolik z kanapą na zewnątrz, z ulgą zapadamy się w miękkim siedzisku dając odpocząć strudzonym nogom. Mamy chwilowo dość spacerowania. Zamawiamy przekrój kuchni rosyjskiej z akcentami gruzińskimi. Są pielmieny, pierogi, piróg smażony, kaczapuri, kwas, wino, piwo ciemne i jasne. Wszystko smakuje wybornie, a nam wcale nie chce się wstać.

Zasłużona sjesta

Ustalamy zgodnie, że zasłużyliśmy na sjestę w hotelu przed wieczornym zwiedzaniem miasta. W hotelu każdy z nas chwilę odpoczywa, spotykamy się w komplecie na kolacji, wybieramy pobliską, ale bardzo smaczną restaurację gruzińską, po raz kolejny degustujemy zupy, pierogi, bakłażany z orzechami i zapiekane z serem i pomidorami. Nasyceni ruszamy metrem do miasta, na naszej liście zostało kilka stacji, które chcielibyśmy zobaczyć i koniecznie Plac Czerwony by night.

Dzisiejszy mecz piłki nożnej krzyżuje nam nieco plany na obejrzenie panoramy moskiewskiego city, bo policja zablokowała przejście i wyjście z metra, zatem wycofujemy się do centrum gdzie spacerujemy po znanych nam już uliczkach teraz wyglądających zupełnie inaczej. Nie jesteśmy bynajmniej sami. I znowu nie wiadomo kiedy robi się niemal 1:00 w nocy.

Wycisnęliśmy czas przeznaczony na Moskwę maksymalnie.

Pojechali i napisali:

PFR