Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Moskwa i Kamczatka

Odwiedzamy śnieżne psy


03-08-2019

Dzień awaryjny

Na dzisiaj nie mamy wielkich planów. To był dzień awaryjny na wypadek, gdyby zabrakło nam szczęścia z pogodą i nie udało się nam polecieć helikopterem. Ponieważ program zrealizowaliśmy w całości, szybko planujemy na dzisiaj dodatkowe atrakcje. Najpierw jednak śniadanie, potem w lobby hotelowym przerzucamy sobie zdjęcia, czemu towarzyszy mnóstwo śmiechu i radości. Po kolei przypominamy sobie nasze przygody i oglądamy uchwycone momenty, mamy wiele zdjęć, sporo filmów, naprawdę świetna baza materiałów.

Pamiątki z Kamczatki

Po południu wybieramy się do miasta, nie było do tej pory zbyt wielu okazji, by kupić pamiątki i chcemy wykorzystać i czas i miejsce, w którym jesteśmy. Zaglądamy do kilku sklepików i udaje się nam skompletować zakupy. Potem szybka przekąska i jedziemy kawałek za miasto do psów śnieżnych.

I choć na początku miejsce jakoś nas nie przekonuje, bo wygląda jak zwykłe schronisko dla psów, to jak tylko poznamy historie tego miejsca zmieniamy zdanie. Zanim jednak przejdziemy do psów, w specjalnym namiocie oglądamy występy lokalnej ludności zamieszkującej tereny Kamczatki. Słuchamy lokalnych pieśni, uczymy się o tradycjach poszczególnych plemion. Mamy okazję, by z bliska obejrzeć ich tradycyjne stroje, a nawet zrobić sobie w nich zdjęcia.

Psy śnieżne

Kolejny punkt programu to właśnie psy. Młody chłopak pracujący tutaj aż od 14 lat. Sam startujący w najdłuższym wyścigu psich zaprzęgów opowiada nam dokładnie, jak to działa i na czym to polega, pokazuje nam psy, ich budy, wyjaśnia, dlaczego mają krótkie łańcuchy i jak są karmione, opowiada o ich codziennych treningach i ich wybieganiu.

Potem podaje liczby, które dopiero otwierają nam oczy, jaki dystans muszą pokonać te psiaki pracując w zespole.

To wszystko zupełnie zmienia obraz tego miejsca, na sam koniec docieramy do poszczególnych psów rasowych pochodzących z terenów Syberii, Kamczatki, Alaski. W zagrodzie obok odnajdujemy jelenie. Akurat teraz wycierają swoje nowe poroże gubiąc zamszową „otulinę”.

Przejażdżka w psim zaprzęgu

Trzy z nas zapisują się na krótką przebieżkę w psim zaprzęgu. Nie jest to to samo, co zobaczyłybyśmy zimą, bo wtedy można liczyć na najbardziej spektakularne widoki, ale zanim wrócimy tu zimą musi nam to wystarczyć.

Wycieczka okazuje się tak wielką frajdą, jakiej na pewno się nie spodziewałyśmy. Po pierwsze: zaczyna padać deszcz, po drugie: panowie decydują się wziąć nas do wózka i podpiąć pod quada, by zamiany w psim zaprzęgu odbywały się na trasie w lesie, po trzecie: skoro popadało, spod kół leci błotko, które pięknie oblepia nas od stóp do głów. Finalnie jesteśmy mokre, obłocone, ale szczęśliwe. Dodajmy, że psy też, wręcz walczyły o to, który z nich zostanie wybrany do zaprzęgu.

Dobrze, że po powrocie w jurcie czeka na nas mała gorąca zupka i deser. Zmarzłyśmy i to porządnie.

Wieczorem kolacja w eleganckiej restauracji. To nasze oficjalne pożegnanie, jutro się rozjeżdżamy.

Pojechali i napisali: