Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Nasze bagaże pakujemy na dach busika i jedziemy w stronę Mekele. Mamy sporo planów i oby się nam udało je zrealizować na czas, bo wieczorem żegna się z nami Beata, która niestety musi już teraz wracać do kraju.
Pierwszy przystanek robimy sobie w Yeha, to ruiny starej świątyni, my urozmaicamy je sobie o pokaz ceremonii parzenia kawy, a nawet tańce i wspólne muzykowanie.
Kolejny stop to klasztor Debre Damo i tu zabawimy na dłużej. Już na parkingu widać, że nie będziemy sami, dotarły tutaj busy z pielgrzymami z samej stolicy. Wspinamy się po kilkuset stopniach, a widoki dookoła coraz bardziej oszałamiające, zresztą jak cała nasza dzisiejsza trasa pomiędzy Aksum a Mekele.
Klasztor otwarty jest tylko dla mężczyzn, nam nie będzie wolno tam wejść, ale samo wejście nie jest łatwe, gdyż trzeba wspiąć się na górę po zawieszonych linach. Decydują się Boguś i Wacek, idzie im bardzo dobrze, zaledwie po kilkudziesięciu sekundach są na górze. My za to rozsiadamy się wraz z innymi kobietami na dole i czekamy na panów. U nas wesoło, wspólne zdjęcia, uśmiechy, podglądanie zdjęć i naszych i ich.
Wreszcie nasi bohaterowie zjeżdżają na linie na dół i wszyscy idziemy do autobusu.
Przed nami teraz kilka godzin jazdy do Mekele. Nawet z lunchu dzisiaj rezygnujemy, zastępując go szybkim bananem i ciasteczkami w mieście. I bardzo dobrze, bo wjeżdżamy na lotnisko na godzinę przed lotem Beaty do stolicy.
A my kwaterujemy się w hotelu szykując do drogi. Od jutra będziemy na pustyni.
