Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Ekwador 12-27.11.2019

Kolej transandyjska


18-11-2019

Czasem słońce, czasem deszcz…

I dokładnie tak mamy w tym momencie w ekwadorskich Andach. Już nawet nie pytamy się naszego przewodnika o pogodę, ani nie sprawdzamy jej sami — po prostu codziennie jesteśmy przygotowani na zimno, deszcz, wiatr albo palące twarz słońce.

Dziś wstajemy wcześnie rano, bo o 8.00 odjeżdża nasz pociąg z miejscowości Alausi. Będziemy mieli okazję przejechać fragmentem słynnej kolei transandyjskiej, która czas podróży z Guyaquil do Quito skróciła z dwóch tygodni do dwóch dni.

Podróż pociągiem

Odcinek, którym jedziemy jest teraz zamieniony na cudowną i dobrze zorganizowaną atrakcję turystyczną. Wszyscy mamy miejsca w wygodnym, wagonie z wielkimi oknami, także możemy podziwiać widoki. Pociąg jedzie 12 kilometrów, ze średnią prędkością 25km/godzinę i zatrzymuje się w kilku miejscach. Mamy więc możliwość wysiąść i na spokojnie porobić zdjęcia. Dojeżdżamy do stacji Sibambe słynną zygzakowatą linią, która pnie się w górę wzgórza i jest znana jako Nos Diabła.

Na stacji końcowej czekają na nas tańce, ciepłe bułeczki prosto z pieca i sok z trzciny cukrowej, które możemy sami wycisnąć. Potem pociąg wraca do Alausi, gdzie możemy pospacerować jeszcze wśród kolorowych domów trochę jak z Dzikiego Zachodu.

Inkaska osada Ingapirca

Nasz kolejny cel to największe w Ekwadorze ruiny inkaskie Ingapirca. Zanim jednak ruszymy na zwiedzanie ruin, odwiedzamy kolejną cudowną i klimatyczną hacjendę. Te stare gospodarstwa są zamienione teraz często na butikowe perełki — hoteliki i restauracje, które czekają na turystów. Wspaniale pokazują ducha przeszłości, są piękne i stylowe i serwują naprawdę smaczne jedzenie.

Posileni, akurat w największą deszczową chmurę, ruszamy na zwiedzanie ruin. Historia jest faktycznie fascynująca, choć do dziś nie ma jednoznacznego wytłumaczenia, jaką role mogła pełnić inkaska osada Ingapirca. Na pewno była miejscem kultu już w czasach Canari — czyli plemienia, które mieszkało tu przed przybyciem Inków. 

Kolejne 1,5 godziny drogi i dojeżdżamy do Cuenca — kolonialnej perełki, którą jutro mamy zamiar gruntownie zwiedzić. 

Pojechali i napisali: