Estera Hess - podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Pobudka jeśli nawet o 9:00 tutejszego czasu, ale w Polsce o 6:00 rano po zaledwie 4 godzinach snu nie mogła należeć ani do łatwych, ani do przyjemnych. Ale nie takie już rzeczy przechodziliśmy wspólnie w podróży, więc punktualnie spotykamy się na śniadaniu. Na dzisiaj zaplanowaliśmy zwiedzanie Taszkentu.
Pogoda, która była naszym postrachem, bo zapowiadane 40 stopni robiło na każdym z nas wielkie wrażenie, póki co wcale nie jest aż taka bardzo nieznośna. Przynajmniej jeszcze nie. Spotykamy się w recepcji z naszą przewodniczką i naszym kierowcą i ruszamy do kompleksu budynków sakralnych.
Meczet Piątkowy, madrasy, koran na zabytkowej skórze jelenia to główne miejsca, które odwiedzamy, ale przy okazji oglądamy mniejsze budynki okalające cały obiekt, robimy pierwsze zakupy. Skoro wystaliśmy co swoje w okienku przy wymianie pieniędzy to przynajmniej teraz mamy okazję ich wydania.
Jesteśmy zupełnie sami na wielkim placu, chowamy się w cieniu, by poznać historię tego miejsca, nasza przewodniczka chce nam opowiedzieć wszystko naraz wprowadzając całkiem spory mętlik w naszych głowach, bo dzieje Uzbekistanu do łatwych nie należą. Ale póki co nadążamy.
Spotykamy zaledwie jedną maleńką grupę z Afganistanu. Poza nami nie ma ani jednej żywej duszy. W Meczecie Piątkowym na modły w południe zaczynają zbierać się mężczyźni, którzy już od wejścia niosą swoje buty w ręce i wchodząc do meczetu kłaniają się nisko, a często przykrywają głowy.
Zdążyliśmy w samą porę.
Ten tutaj w Taszkencie należy do największych w Azji Środkowej. Nie oszacowała poprawnie naszych zainteresowań nasza przewodniczka, myśląc, że uda się jej pokazać nam tylko widok z pierwszego piętra na rzędy stoisk podzielonych tematycznie na te, które oferują mięso i te, które sprzedają owoce i warzywa. Najbardziej podobały się nam wielkie stragany z suszonymi owocami i orzechami, ale nie dwoma czy trzema rodzajami, tu można wybierać pomiędzy migdałami w skorupkach lub bez, migdałami z solą albo migdałami bez soli, orzechami na tysiąc sposobów, a dla nas wielkim zaskoczeniem okazały się morele, suszone, podsuszane, na wpół słodko i na kwaśno.
A kiedy pan podał nam nawet pestki z moreli prażone i słone poddaliśmy się z wrażenia. Wrócimy tu na pewno tuż przed wylotem do Polski, by zrobić ostatnie zakupy. Oczywiście wywołaliśmy niemałe zamieszanie, bo każdy sprzedawca chciał mieć nas dla siebie. Od tych za wielkimi stertami orzechów trzeba dodać jeszcze tych nieoficjalnych sprzedających swoje towary zza pazuchy. Sam targ ciągnie się jeszcze poza halą targową, my udajemy się do sekcji pomarańczowych cytryn! To prawda, w Uzbekistanie cytryny są pomarańczowe. I wcale nie wyglądają jak cytryny na pierwszy rzut oka. Potem sekcja z warzywami, sporo tu zieleniny, odkrywamy koperek, jest bazylia, mamy pietruszkę, sprzedawcy dociekliwi przepytują nas skąd jesteśmy i pozdrawiają bardzo serdecznie.
O zaczynają się owoce, przede wszystkim melony oraz arbuzy, tych jest tutaj bardzo dużo a jakie pyszne, soczyste, słodkie, wielkie i aromatyczne. Aż żal ich nie popróbować, naszą uwagę przykuwają czereśnie, misternie jedna obok drugiej poukładane w wielkiej misce. Równie ciekawe są jabłuszka, bo takie małe, morele, które wyglądają na niedojrzałe a smakują obłędnie.
Chleb to rozdział sam w sobie, bez chleba nie ma życia w Uzbekistanie.
Pierwszy stragan z chlebem stoi na naszej drodze i Karina ulega kupując dwa okrągłe bochenki, a raczej bochny, jeszcze ciepłe posypane sezamem do spróbowania. Nie możemy się oderwać. Chleb jest naprawdę pyszny, a my już bardzo głodni…
Przy wielkiej hali, w której sprzedają chleb jest najprawdziwsza piekarnia dla nas o tyle wyjątkowa, bo pierwsza na naszej trasie. Przy wielkim piecu w kształcie kopca z dziurą pracują uwijając się tylko mężczyźni. Jeden z nich formuje bardzo wprawnie okrągłe chlebki, drugi specjalną pieczątką zdobi je w środku nadając im ostateczny kształt. A potem i to podoba się nam najbardziej chlebki przyklejane są do ścianek tego pieca na różnej wysokości. Wygląda to naprawdę inaczej niż w piekarniach w Polsce.
Panowie, widząc nasze wielkie zainteresowanie tematem pozwalają niemal wejść do środka takiego pieca, by zobaczyć z bardzo bliska, jak to wygląda na żywo.
Teraz to jesteśmy już naprawdę bardzo głodni, a tu jeszcze do jedzenia kawał drogi. Najpierw musimy przejść pod parasolami pomiędzy majtkami, biustonoszami i butami, zupełnie niespodziewanie pośród bielizny wyrastają trzy gabloty z nożami, które są jedną ze specjalności Uzbekistanu. Robimy zakupy i idziemy w stronę metra, nie było tego w programie, ale sama jestem ciekawa, czy jest ono naprawdę aż tak okazałe jak to moskiewskie. Po przejechaniu dwóch stacji muszę przyznać, że robi wrażenie, bo jest świetnie oznakowane, jest czyste, klimatyzowane, ale aż tak strojne jak moskiewskie to nie jest. My skorzystaliśmy z okazji, by na chwilę przysiąść, po wejściu do wagonu okazało się, że kilku mężczyzn i chłopaków od razu poderwało się ustępując nam miejsca, a poza tym, schłodziliśmy, choć na moment się pod ziemią.
Restauracja przy głównej alei w mieście, żadna tam kuchnia fusion czy międzynarodowa, test dla nas czy polubimy kuchnię uzbecką. Nasza przewodniczka najpierw pokazuje nam jak wyglądają wielkie kotły, w których przygotowuje się tradycyjne uzbeckie dania. Mamy wrażenie, że nie ma tu dań bezmięsnych, wszystko kręci się wokół mięsa. Na stół trafiają nadziewane mięsem papryki – bardzo smaczne, mamy też klajdrę z cieciorką na wierzchu – to zdecydowanie dla mnie danie numer ostatni na liście rankingu po dzisiejszym posiłku, ciągnąca się papka i to bez smaku jakoś nie robi na mnie wrażenia. Ale smakują nam sałatki, jest tu ich kilka różnych, bardzo dobra okazuje się też mieszanka różnych mięsiw, w tym à la kaszanki, jest bardzo krucha wołowina, a najlepszy jest kompot z czereśni. Pierwsze koty za płoty – było bardzo smacznie i lokalnie.
Nikt nas nie namówi na dalszy spacer po mieście, jest już pewnie 40 stopni, nasza nieprzespana noc daje znać o sobie. Decyzją ogółu wracamy na sjestę do hotelu, by potem ruszyć jeszcze raz do miasta.
Jedziemy w jedną stronę busikiem, pod sam Hotel Uzbekistan, który lata świetności ma już bardzo dawno za sobą, ale jednak stale przyciąga turystów, bardziej do oglądania niż zamieszkania, i my wjechaliśmy na samą górę, by zobaczyć panoramę miasta, a że trafiliśmy akurat na zachód słońca, widok był podwójnie niesamowity. Potem spacerem przemierzyliśmy główny Plac Niepodległości, poznaliśmy wszystkie najważniejsze pomniki w mieście, największe wrażenie zrobił na nas pomnik ofiar II wojny światowej, wielkie mosiężne tablice z imionami i nazwiskami ofiar to piękny pomysł oddania czci konkretnym osobom.
Centrum miasta podświetlone bardzo ładnie, wszędzie migoczące lampki, można mieć wrażenie, że zaraz święta. Wszędzie mini karuzele, chodzące ciuchcie dla dzieci, koniki na biegunach, sporo innych plastikowych zabawek. Cepeliada. Przed nami kolacja, bocznym wejściem wchodzimy do restauracji, która na zewnątrz wygląda nijak, ale w środku jest bardzo okazała. Nowoczesna, z fajną muzyką i pyszną kuchnią. I choć na stole dzisiaj królują chaczapuri, czyli pierogi z ciasta drożdżowego z jajkiem pomysł z Gruzji to nikt nie wychodzi głodny. Klucząc pomiędzy kolejnymi wielkimi zabytkami wracamy do hotelu. Już na bardzo słabych nóżkach docieramy do pokoju. Tylko spać.
"Zakończyliśmy naszą wspaniałą przygodę z Indiami. Baaardzo dziękujemy za bardzo ciekawą trasę, świetną organizację i opiekę nad nami. Jesteśmy Indiami zachwyceni i z pewnością tam wrócimy, mamy nadzieję, że z Tobą osobiście albo co najmniej z Twoim biurem. Trudno byłoby nam w Indiach żyć natomiast zdecydowanie łatwiej do Indii wracać. "
"Chciałabym bardzo podziękować za zorganizowanie świetnego wyjazdu na Sri Lankę! Hotel był rewelacyjny, kuchnia, zajęcia z Pauliną - rewelacja! A takiej przewodniczki jak Karolina to nigdy nie miałam, bardzo profesjonalna. "
"Dziękuję Ci bardzo za ostatnie cudowne, dwie wyprawy. Spełniłaś moje młodzieńcze marzenia poznania Egiptu i zabrałaś mnie w przepiękne góry, o których śniłam przez ostatnie miesiące, pozwoliłaś mi uciec od stresu i pooddychać światem; wspaniały czas! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! "
"Jesteśmy ciągle pod wrażeniem wspaniałej wyprawy do Toskanii pod kierunkiem Ani. Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. Ciekawa trasa, urozmaicona wizytami w winnicach, lanczami i kolacjami przygotowanymi tylko dla nas przez gospodarzy. Wspominamy doskonałą atmosferę. "
" Wyprawa do Peru to była niesamowita przygoda, pełna wrażeń i wyzwań. Wracamy zadowoleni, z tysiącem zdjęć i głowami pełnych wspomnień. "
"Chciałabym serdecznie podziękować za wspaniałą keralską przygodę! Dziękuję za wszelką pomoc okazaną przed i w trakcie wyjazdu, dziękuję za wspaniałą opiekę pięknie uśmiechniętej, pomocnej i świetnie zorganizowanej Karoliny, dziękuję za inspirujące warsztaty z Pauliną w niezwykle urokliwym Kondai Lip. To był piękny czas!"
"Bardzo dziękuję firmie ESTA Travel za cudowną podróż do Namibii. Było na tym wyjeździe wszystko: od burzliwego Oceanu, poprzez wydmy i pustynie na Jeepach i Quadach, aż do sawanny i buszu z bogactwem zwierząt (od jaszczurek po słonie i żyrafy). Niezapomniane spotkania z kobietami z plemienia Himba i innymi tubylczymi plemionami. Wspaniałe noclegi w lodżiach na sawannie i w górach oraz troskliwa opieka samej Szefowej, Estery. Dzięki!"
"Kolejna świetnie zorganizowana impreza poprzez logistykę, pięknie "skrojony" program i znakomicie realizowany przez Esterę. Hotele otoczenie miejscowi przewodnicy i miejsca które odwiedzaliśmy - fantastyczne. Nie spodziewaliśmy się takich uroków kraju. Ja ponieważ jestem z Mazur dostąpiłem zaszczytu i obroniłem honor grupy łowiąc piranię, ciekawy punkt programu ale bezpieczny. W ogóle mimo zagrożenia o jakim się słyszy nie odczuwaliśmy tego bezpośrednio. Kolejny raz się nie zawiedliśmy, dzięki!"
"Chciałam gorąco podziękować z możliwość poznania Madagaskaru. Wyprawa, choć trudna absolutnie niezwykła i niezapomniana Podróżowanie z Anią to czysta przyjemność; nawet w absolutnie ekstremalnych warunkach. Cieszę się bardzo z tego czasu i mam nadzieję, że niedługo znowu wyruszę z Esta Travel. Pozdrawiam serdecznie"
"Ale nasza Kamczatka była super przygodą!!! Jeszcze raz dziękuję za piękny czas, który z Wami spędziłem… To był mój dobry i piękny czas! "
"Chcieliśmy jeszcze raz wyrazić nasze zadowolenie z udziału w ekspedycji pod hasłem "Wielka włóczęga po Egipcie". Jest nam bardzo miło, że poznaliśmy się osobiście. Pełen szacunek za szeroko rozumiany profesjonalizm."
"Chciałabym bardzo podziękować za cudownie zorganizowany wyjazd. Wszystko było dopracowane i zapięte na ostatni guzik."
"Safari fantastyczne! Naprawdę super. Kierowca ekstra, park przepiękny, super warunki. Wszystkim nam BARDZO SIĘ PODOBA !!! Dziękujemy"
"Chciałam w imieniu całej rodziny podziękować za super safari. Kierowcę mieliśmy bardzo sympatycznego. Lodge tez była świetna. Wielkie dzięki!"