Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Egipt 16-27.10.2021

Muzeum nubijskie i konsultacje lekarskie


21-10-2021

Dzisiaj opuszczamy Asuan

Statek odpływa o 13:00, nasze przedpołudnie zaplanowane co do minuty.

Najpierw jedziemy, by zobaczyć z bliska niedokończony obelisk. Oglądany tutaj w kamieniołomach robi wrażenie, kiedy stoi się tuż przy nim. Dopiero wtedy można realnie ocenić jego rozmiary. Jest już ciepło, a to dopiero 8 rano.

Kolejny zabytek to Świątynia w Kalabszy. To nie jest zbyt popularne miejsce, jej blask skutecznie kradnie Świątynia na Philae, i pewnie zasadnie patrząc na sam kształt i wielkość. Nam podoba się tu jednak szczególnie, bo jesteśmy niemal sami. Kręcą się tu poza nami 4 osoby. Poza tym świątynia, choć surowa ma swój urok, a najbardziej podobają się nam zgromadzone tutaj zabytki przeniesione z przypadkowych miejsc wokół Nilu na odcinku Jeziora Nasera. Nie możemy się nadziwić całej akcji wynoszenia tych świątyń spod wody. Stale nie mieści się nam to w głowach.

A na deser zostaje mały grobowiec pełen kolorów, który mamy akurat szczególne szczęście, bo został otwarty tylko na miesiąc dla zwiedzających i już od 1 listopada będzie zamknięty dla archeologów francuskich.

Muzeum Nubijskie

Na sam koniec wracamy do Muzeum Nubijskiego. Tym razem udaje się nam wejść i zobaczyć ekspozycję, choć sala z najcenniejszymi zabytkami, czyli mumiami jest niedostępna. Na pocieszenie oglądamy zgromadzone tutaj posągi oraz sporo różnych ułożonych i posegregowanych obiektów z Nubii.

Wracamy na statek.

Potrzebujemy konsultacji lekarskiej

Drobny wypadek i Grażynka potrzebuje opatrzenia stopy. Zjawia się pan doktor i już na dzień dobry typ przepraszam, że żyję. A potem jest tylko gorzej — mimo że ma wielką skrzynię lekarską, to ta okazuje się nie mieć nic, czego potrzebujemy. Przemywa ranę watą polewając przeciętą butelką z płynem nad… koszem do śmieci. Potem chce urwać, dosłownie urwać kawałek wiszącej skórki na paluchu, a kiedy prosimy, by go odciął, sięga po skalpel. Wolimy jednak nożyczki. Tych nie ma. Mamy własne do paznokci. Plastra z opatrunkiem też nie ma, a dany mu przez nas jest wyzwaniem, bo nie ma go jak odciąć, a potem walczy, by go odkleić i przykleić. Nie wiem, czy to nas przeraża, czy śmieszy. Dodam, że cała wizyta nie odbywa się za darmo, natomiast nawet w tej kwestii można się targować.

Na szczęście jest apteka. Konsultacja online z Polską i mamy potrzebne leki, ale noga boli.

O 14 statek wypływa. Gromadzimy się na pokładzie górnym, by popatrzeć na znikający za nami Aswan, słońce, białe żagle feluk, wspaniałe widoki na zielone palmy, czego chcieć więcej.

Świątynia w Komombo

W planach na dzisiaj: po tea time, wzorem angielskim zwiedzanie Świątyni w Komombo. Tu mamy okazję poczuć na własnej skórze co znaczy zwiedzanie z całą grupą ludzi, która podobnie jak my przybiła do portu o konkretnej porze i na konkretną godzinę musi na statek wrócić. Już nic nie jest puste, nie ma jak zrobić zdjęć bez ludzi, bo grupy stoją w kolejce, by zobaczyć kolejne „specjały” świątyni. Woleliśmy jednak ten spokojny styl zwiedzania.

Wieczór na najwyższym pokładzie, bo imieniny Uli.

Pojechali i napisali:

PFR