Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Każdy z nas zarywa noc i pędzi do Warszawy, czy Berlina na samolot. Odlatujemy bardzo wcześnie. Najszybciej na lotnisko dociera Kraków i tak z trzech różnych stron spotykamy się na lotnisku w Amsterdamie, dwie osoby lecą przez Paryż i dotrą do Ekwadoru dopiero o północy. Lot mija dość sprawnie, zdarzają się na pokładzie nawet pojedyncze wolne miejsca. Niektórym z nas uda się zmrużyć oko.
Lądujemy w Quito o 16 czasu lokalnego, dla nas to już 22. Długa odprawa i odbiór bagaży. Na szczęście niedaleko lotniska mamy hotel. Dzisiaj tak zwany nocleg techniczny, czyli tylko kolacja i spanie, bo jutro rano odlatujemy na Galapagos.
Ja jeszcze o północy pędzę na lotnisko po naszą dwójkę i tym samym jesteśmy już niemal kompletni.
