Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Opuszczamy Cuencę i ruszamy na południe. Park Cajas cały czas zamknięty, na skutek ulewnych deszczy nieprzejezdna jest droga główna i nie mamy się tam jak dostać, ale i tak dzień zapowiada się bardzo atrakcyjnie. Najpierw docieramy do stanowiska ruin inkaskich Ingapirca. Jest pięknie, przed nami tylko jedna mała grupka, na zielonej trawce lamy, które idealnie komponują się z pozostałościami inkaskich budowli.
Kolejno zwiedzamy poszczególne obiekty, Adriana opowiada nam o ich pierwotnych funkcjach.
Stąd dłuższy przejazd na plantację kakaowców. Zaczynamy od lunchu, bo jesteśmy już bardzo głodni, a potem spacer po plantacji. Bardzo ciekawy, bo z bliska poznajemy sporo ciekawostek o kakao. Możemy dotknąć kwiatów, owoców, popróbować surowych ziaren. Na drugim etapie oglądamy proces fermentacji, a na sam koniec najprzyjemniejsza część, czyli degustacja. Mamy do wyboru kilka rodzajów czekolady plus egzotyczne owoce z targu, które kupiłyśmy wczoraj razem z Adrianą.
Małe zakupy i zaledwie niespełna godzina dzieli nas od Guayaquil, gdzie spędzimy ostatnią noc w Ekwadorze.
Wieczorem kolacja pożegnalna, trochę smutno, bo znowu coś się kończy, ale mamy wiele wspólnych planów. Zaskakujemy Marzenkę życzeniami urodzinowymi, gdyby nie zmiana planów wycieczkowych to świętowałaby na Galapagos, czuję się odpowiedzialna za tę zmianę. Wszystko utrzymane w tajemnicy do samego końca, a mamy piękne kwiaty, książkę z podpisami wszystkich Uczestników, gromkie sto lat.
Jedzenie wyborne, otoczenie cudne, piękny finał wyprawy.
