Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Galapagos i Ekwador 25.03-10.04.2022

Wulkany, ach wulkany!


06-04-2022

Wyjeżdżamy z Banos

Musimy ruszyć dzisiaj dość wcześnie. Łapiemy w biegu śniadanie i wyjeżdżamy z Banos. Pogoda dużo lepsza niż wczoraj rano, co nas bardzo cieszy, bo czaimy się na wulkany. I jak tylko wyjedziemy powyżej chmur mamy piękny widok na kilka wulkanów, a nie tylko na jeden.

Wulkany, ach wulkany!

Mamy w grupie Tomka, którego pasją są wulkany, a nam się ten nastrój bardzo udzielił, łącznie z kierowcą, który jak tylko zobaczy okienko pogodowe i piękny widok parkuje wprost na poboczu i kieruje ruchem byśmy mogli zobaczyć wulkany z bliska.

I tak co jakiś czas wyskakujemy na pobocze, ale docelowo zmierzamy pod wulkan Chimborazo, który jest najwyższym wulkanem w Ekwadorze, a i podobno na świecie.

Nie mam najlepszych wspomnień sprzed roku, gdy wulkan tonął w chmurach, dzisiaj jest podobnie.

Niemniej trzymamy się naszego planu i jedziemy dalej. U wrót parku chmury jakby rzedły, a niebo przejaśniało się trochę. Ponieważ jesteśmy uparci wjeżdżamy dalej i okazuje się, że nasze nadzieje na cud zostaną spełnione. Nagle chmury podnoszą się i naszym oczom ukazuje się wulkan w całej krasie. Oczywiście szaleństwo fotograficzne bez końca.

Jesteśmy trochę głodni

Z nadzieją przystajemy przy jedynym otwartym schronisku u podnóża wulkanu. Jednak poza herbatą i kawą gotowaną w skarpecie na nic innego nie możemy liczyć. Szkoda, bo miejsce ładne, nasz kierowca rozpala w kozie, robi się przytulnie.

Przyjdzie nam jednak szukać jedzenia gdzie indziej.

Alausi

Alausi to małe miasteczko, które za czasów kolei ekwadorskiej tętniło życiem, teraz świeci pustkami. Ale i tak warto tu zajrzeć będąc blisko. Zamawiamy w jednej, a może jedynej restauracji kanapki, a sami idziemy na spacer, pamiątkowe zdjęcia na torach i spacer pod muralami aż do wiaduktu.

Piękna pogoda, niebieskie niebo dodają uroku miasteczku. Kanapki są pyszne, soki jeszcze lepsze.

Ostatni na dzisiaj kawałek do przejechania. Docieramy do Cuenci już całkiem późno, ale nie dajemy za wygraną, wspólna kolacja na samym głównym placu dopiero zwieńczy długi dzień.

Czytaj dalej!

 

Pojechali i napisali: