Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Szron na ławkach przed schroniskiem. Dzisiaj miało być krótkie przejście dlatego część uczestniczek wyprawy zdecydowała się przedłużyć trasę i zobaczyć Tre Cime z drugiej strony - innej niż Lavaredo. Poszły wiec z przewodnikiem na całodzienna piękna wyprawę. Ja zostałam z jedną z dziewczyn, która wolała przemieścić się od razu do kolejnego schroniska.
Carducci położone w siodle, przy zejściu w dolinę, malownicze, kameralne. By się do niego dostać musimy przejść przez małą przełęcz na której zawieszone są buddyjskie proporce - jak w Himalajach!
Po drodze na skale zobaczyliśmy świstaka, który obserwował okolicę - a my jego. Właściciel schroniska, w którym mamy dzisiaj nocleg to Beppi - charyzmatyczny starszy pan, który jest mistrzem knedli - faktycznie są przepyszne!!
Schronisko jest częściowo odnowione - część przy wejściu, bar i sale restauracyjne pachną jeszcze świeżym drewnem, z kuchni dochodzi odgłos krzątaniny - sami panowie tu pracują - przygotowują już produkty na kolację -która znowu nas nie zawiodła.
Dziewczyny ze swojej wyprawy wróciły zmęczone, ale z ogromnymi uśmiechami szczęścia na twarzach.
Są chwile, gdy nawet, jeśli jest ciężko, to satysfakcja z osiągnięć, a przede wszystkim przeżyć wynagradza wszystko.
Atmosfera gór, które są jedyne w swoim rodzaju, potęguje poczucie wyjątkowości chwili, tej jednej, która właśnie tam się dzieje.
