Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Ranek wita nad cudownym słońcem. Dzisiaj możemy docenić w jak pięknym miejscu jest usytuowane Berti. Za budynkiem wznosi się majestatyczny Masyw Popera, uwielbiany przez amatorów wspinaczki i wędrówek na via ferratach.
Zaczynamy powoli schodzić w dolinę - do miejscowości Padola, w której czeka na nas bus, by zabrać nas do Wenecji.
Szlak jest bardzo przyjemny, a widoki oszałamiające… to było naprawdę piękne pożegnanie z Dolomitami, które pokazały nam nie tylko swoje piękno i wyjątkowość, ale dały też możliwość poznania własnych sił, przygotowania i elastyczności.
Góry zmieniają się cały czas, zaskakują, a my musimy być gotowe na wszystko…
Przed nami 2 godziny drogi do Wenecji. I zupełna zmiana otoczenia. Jest ciepło i przyjemnie, i jak to bywa w tym mieście - trochę tłoczno.
Idziemy wąskimi uliczkami z piazzale Roma do naszego hotelu. Po odpoczynku, prysznicu (bez ograniczonej ilości wody), o którym wszyscy marzyliśmy ruszamy na zwiedzanie miasta z przewodniczką.
Zaczynamy od mostu Rialto, idziemy wzdłuż Canaletto Grande. Popołudniem nie sposób mijać bary bez zatrzymania sie na szybkie espresso.
Odwiedzamy jeden z pałaców przy głównym kanale, w którym mieści się wystawa sztuki, a widok z loggi na uliczki kanał jest cudowny. D
alej przechodzimy mniej zatłoczonymi uliczkami w kierunku placu Św. Marka, słuchając po drodze o historii Wenecji, architekturze i życiu codziennym.
Na placu nie omieszkalismy zajrzeć do najbardziej znanej kawiarni w Wenecji.
Dotarliśmy na nabrzeże, obok palcu Dożów, czyli jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc. Tutaj nasze zwiedzanie dobiega końca, każdy rusza w swoją stronę, a wieczorem spotykamy się na pożegnalnej kolacji w restauracji z muzyką na żywo, przepysznym jedzeniem i wybornym winem.
