Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Przed nami długa droga do naszego ostatniego miejsca noclegowego - Berti.
Z uwagi na pogodę, która dzisisj nas już nie rozpieszcza wyruszamy wcześniej niż zwykle. Jesteśmy w chmurach, ale dzięki temu nie było w nocy mroźno i nasza ścieżka już nie jest tak ośnieżona jak wczoraj. Wychodzimy z niecki, w której położone jest Carducci, schodzimy zboczem, po piargowej ścieżce.
Na rozdrożu tym razem wybieramy trasę prowadzącą w dolinę. Musimy obejść cały masyw, bo chmury nie są naszym sprzymierzeńcem w bardziej wymagającym terenie.
Szlak jest przyjemny, docieramy do schroniska Fondovalle - szybka kawa i strudel.
Ruszamy dalej - kolejnym szlakiem przez las, wiodącym na szczyt, na który dojeżdża również gondolka - jak się okazuje, okoliczne szlaki nie tylko piesze, ale i rowerowe cieszą się ogromną popularnością wśród miłośników spędzania czasu na świeżym powietrzu.
Przed nami jeszcze kawałek trasy - bardziej wśród lasów niż grani, chociaż niektóre przejścia były bardziej wymagające.
Chmury raz się rozstępują, raz znowu ich przybywa. Jest dość ciepło, ale tym razem zrobi się szybciej szaro, więc chcemy dotrzeć do schroniska Berti jak najszybciej.
Również ostatni weekend działaności schroniska. Zamykają je aż do czerwca - kiedy śniegi stopnieją i będzie można dojść do niego bez problemu.
