Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Rano śniadanie, a potem z jedną przerwą jedziemy na lotnisko. Czas się kurczy, a my nadal daleko. Delikatnie spoglądam na zegarek licząc pozostałe kilometry i czas potrzebny do odprawy.
Wpadamy na lotnisko naprawdę w ostatniej chwili. Tuż za nami pani z linii lotniczych rozciąga tryumfalnie taśmę oznajmując, że check in właśnie się zakończył. Co wcale nie znaczy, że byliśmy tacy już całkiem ostatni, bo byli za nami jeszcze inni pasażerowie, ale ich losom nie mieliśmy czasu już się martwić, czym prędzej z kartami pokładowymi udaliśmy się do kolejnych kontroli, a potem prosto do bramki.
Uratowało nas mini lotnisko i zaledwie dwa loty startujące o tej samej porze.
Ależ nam było razem dobrze, a Namibia urzekła nas całkowicie.
