Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Spotykamy się w hotelowej recepcji i wybieramy na wspólne śniadanie, a potem na krótki spacer po miasteczku, który kończymy w Muzeum. Swakopmund nie jest duże, da się go przejść w godzinkę, a oferuje wiele pięknych zakątków. Ponadto to idealne miejsce na zakupy, tuż obok naszego hotelu jest zazwyczaj wielki targ z rękodziełem, a w miasteczku liczne galerie, sklepiki z pamiątkami.
Dopiero o 13:00 ruszamy dalej, i to najpierw do Supermarketu.
Dzisiaj nocujemy nieopodal Cape Cross, czyli fragment trasy pokonujemy oglądając słynne Szkieletowe Wybrzeże. Jeden wrak leży na tyle blisko brzegu i jest zawsze pod drodze, że daje wstęp do tego co dalej.
Na lunch zajeżdżamy do małej restauracji, gdzie wszyscy zajadamy się smaczną rybą.
Dobra kawa, a potem już tylko uchatki.
Dopuszczaliśmy od samego początku opcję, że obejrzymy je dopiero jutro i rzeczywiście jesteśmy kilka minut po zamknięciu bramy wjazdowej. Za to wcześniej docieramy do lodży, położonej nad samym brzegiem Oceanu Atlantyckiego.
Kilkoro z nas zostawia swoje rzeczy w pokojach i momentalnie idziemy na spacer po plaży. Sporo tu cząstek szkieletów fok, mnóstwo muszli, pokruszonych skorup krabów. Woda ma 15 stopni, nikt nie kusi się na kąpiel, ale kilka osób maszeruje po kolana w wodzie.
Kolacja, a potem rozmowy przy kominku.
