Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Opuszczamy stolicę bardzo wcześnie, by udać się na wyspy Ballestas i tam wśród morskich fal zobaczyć fascynujące zwierzęta, a właściwie ich całe stada.
Mieliśmy dużo szczęścia, bo oprócz ptactwa, pingwinów (przeurocze istotki) widzieliśmy walkę, albo zabawę (trudno było nam to określić) lwów morskich, które zdawały nic sobie nie robić z zainteresowania, które wywoływały.
Po obserwacjach przyrody drugie śniadanie i kolejna część wyprawy na pustynię. Krajobraz się zmienił i zrobiło się bardzo gorąco.
Samochody woziły nas po pustyni wywołując okrzyki radości. Był czas na zdjęcia i zjazdy na deskach po wydmach.
Muśnięci słońcem w drodze do hotelu utknęliśmy w korku związanym z budową mostu. Na szczęście obok było stoisko z owocami, mango, mandarynki i arbuz umiliły czas oczekiwania.
Rzutem na taśmę zdążyliśmy na punkt widokowy skąd mogliśmy obserwować linie Nazca.
Hotel, który zapowiadał się cichym obiektem zaskoczył nas weselem, które odbywało się w ogrodzie. Było głośno, ale mogliśmy podpatrzeć jak świętują Peruwiańczycy. Zabawa skończyła się wieczorem, a my mogliśmy się udać na zasłużony odpoczynek.
