Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Kiedy rano wstajemy na śniadanie, jesteśmy w szoku. Na zewnątrz wszystko mokre. W nocy była burza i lało, a my to wszystko przespaliśmy. Tylko Heniu z naszej grupy mówi, że słyszał podejrzany szum. Jemy śniadanie i znowu zaczyna padać, mimo że jednocześnie świeci słońce. Mamy dzisiaj przed sobą cały dzień, więc opóźniamy wyjazd o godzinę (zyskujemy czas na kawę!).
Zanim dojedziemy na rowerach do plaży, którą mamy dziś w planach zwiedzamy plantację założoną przez pierwszych kolonizatorów La Digue. Podjeżdżamy pod cmentarz zarządzającej nią na początku XIX wieku rodziny, oglądamy, jak kiedyś produkowano olej kokosowy, poznajemy historię wyspy i ciekawostki o La Digue.
Zwiedzamy dawny dom właściciela plantacji, który potem stał się też letnią rezydencję prezydenta Seszeli, a potem idziemy na kolejne spotkanie z wielkimi żółwiami z Aldabry. Do plaży jedziemy przez wielką plantację palmy kokosowej i wanilii… ale zaczarowane miejsce!
Anse Source d’Argant to jedna z najbardziej obfotografowanych plaż na Seszelach, uważana przez wielu za najpiękniejszą. Tworzy ją kilka cudnych zatoczek i tradycyjnie już – wielkie granitowe głazy schodzące do oceanu. Wybieramy sobie ostatnią zatoczkę, rozkładamy się w cieniu palm i wskakujemy do wody. Joj! Ale ciepła!
Na tych, co wczoraj za bardzo się przypiekli na słońcu, czeka przesympatyczny barman, serwujący w swojej budce pyszne drinki i soki, hamaczki w cieniu i huśtawki pod palmami. Jest cudnie!
Nie muszę chyba wspominać, że pogoda dopisuje przez resztę dnia, prawda?
