Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Indie - Kerala 23.02-12.03.2023

Jemy rękoma z liści bananowca


25-02-2023

Bazar Road

Po pysznym śniadaniu wyruszyłyśmy pieszo poznawać dalej Cochin.

Droga do Pałacu Holenderskiego (Dutch Palace) prowadziła przez Bazar Road — główną ulicę łączącą port z rynkiem. Od XIV w było to  jedno z najbardziej ruchliwych miejsc w Cochin, gdzie przybywali kupcy z całego świata.

Do dziś znajdują się tam magazyny i sklepy z przyprawami, a na wewnętrznych podwórkach suszy się i przetwarza imbir i pieprz, co powoduje, że w powietrzu unosi się intensywny aromat przypraw.

W jednym z podwórek udało nam się zaobserwować, jak kobiety suszą i mielą ręcznie imbir oraz suszą i sortują pieprz.

Dutch Palace

W palącym słońcu i przy temperaturze koło 30 stopni Celsjusza dotarłyśmy do Pałacu Holenderskiego, który został wybudowany przez Portugalczyków i wręczony w prezencie królowi Cochin około 1545. Pałac z zewnątrz wygląda dość skromnie, natomiast w środku zachwycają bogato rzeźbione sufity oraz ekspozycja naściennych malowideł, przedstawiających sceny z eposu indyjskiego – Ramajany.

Chińskie sieci rybackie

Następnym punktem naszej wędrówki były chińskie sieci rybackie, przypominające olbrzymie hamaki. Są to stałe instalacje do połowów zbudowane z drewna tekowego i bambusowych pali. Uważa się, że chińskie sieci zostały wprowadzone do Cochin przez chińskiego odkrywcę, Zheng He w połowie XV w. Są one jednym z najbardziej znaczących symboli bogatej wymiany kulturowej i ideowej, jaka istniała wówczas na subkontynencie indyjskim.

Kościół św. Franciszka

Z nabrzeża skierowałyśmy nasze kroki w stronę Kościoła św. Franciszka, znanego ze swojej pięknej architektury i dachu w kształcie łodzi, uważanego za jeden z najstarszych kościołów zbudowanych przez Europejczyków w Indiach. Historia kościoła sięga 1503 roku. Właśnie w tym kościele w 1524 roku został pochowany słynny odkrywca Vasco da Gama, pierwszy portugalski żeglarz, który dotarł do wybrzeży Kerali. Po 14 latach jego ciało zostało przewiezione z powrotem do Portugalii.

Lunch w drodze do Munnar

Jeszcze tego samego dnia w drodze do Munnar, słynącego z plantacji herbaty, zatrzymałyśmy się na jedzenie w lokalnej restauracji. Jadłyśmy keralskie tradycyjne danie tzw. kerala thali (thali znaczy »talerz«) prosto z… liści bananowca i to rękoma. Było to dla nas nie lada wyzwanie. Tylko nieliczne z nas wytrwały do końca posiłku, jedząc rękoma.

Kerala thali to wielodaniowy posiłek, na który składa się wiele małych porcji tradycyjnych dań kuchni keralskiej – na naszych liściastych talerzach pojawiły się m.in. papadam (chrupki i cienki indyjski naleśnik), sambar (zupa na bazie soczewicy i miąższu z owoców tamaryndowca z dodatkiem kompozycji przypraw), curry z ananasa, rajita (rodzaj dipu na bazie jogurtu z różnymi przyprawami), marynowane mango, imbirowy chutney, chipsy z bananów i oczywiście ryż.

Nie mogłyśmy wyjść z podziwu jak pyszne i zdrowe jest to danie!

Na koniec łyk masala chai (czarna herbata z mlekiem i przyprawami) i pora ruszać w dalszą drogę.

Następny dzień!

Pojechali i napisali:

PFR