Relacje z podróży ESTA Travel - ESTA Travel
Biuro Podróży ESTA Poznań

Sokotra 20-29.03.2023

Zmiana miejsca


23-03-2023

Zadyszka od rana

Dzisiaj nawet nikt nie pyta, czy niebo dobre na wschód słońca. Po prostu szybciutko wygrzebujemy się z namiotów i jedziemy nieopodal naszego obozowiska, gdzie wydmy białe jak śnieg są naprawdę wysokie. Kilka z nich jest już nawet zajętych przez innych śmiałków. Bez trudu znajdujemy miejsce dla nas i zaczynamy strome podejście na szczyt. Zadyszka gwarantowana, bo piach miałki i usypuje się spod nóg.

Niesamowity widok

Jednak wysiłek zostanie nagrodzony i to bardzo szybko. Z góry rozpościera się tak cudny widok. Wszędzie dookoła jak okiem sięgnąć, niesamowite widoki. Z jednej strony morze, z drugiej białe wydmy, za nami góry. Nie ma nieatrakcyjnych miejsc. Słońce najpierw długo wybarwia horyzont na pomarańczowo, przebija też trochę różu, na sam koniec wreszcie wielka idealna czerwona kula wyłania się zza gór. Widok niesamowity. Do tego jest cicho. Nikt nie przeszkadza w podziwianiu widoków.


Od najbliższych turystów dzielą nas trzy szczyty wydm. Nie ma co walczyć ani o miejsce, ani o widoki.

Ramadan w obozowisku

Jest spokojniej przy stole, bo od dzisiaj jadać śniadania będziemy tylko my. Nasi koledzy czekają aż do zachodu słońca. Nie jedzą i nie piją, co przy tutejszych upałach wydaje się naprawdę ogromnym wyrzeczeniem. Staramy się jak możemy, ale pragnienia i głodu nie da się oszukać.

Deszcz: ale jaki deszcz?

Dopiero co cudny poranek, a tymczasem ciemne chmury, które widzieliśmy już ze wschodu słońca na dobre utknęły zahaczając o poszarpane szczyty skał i teraz leje. Ale nie jedna krople czy dwie, mamy po prostu deszcz. Namioty mokre, my mniej, nasz namiot kuchnia tez mokry. Ale deszcz sprawia naszym kolegom z Sokotry wielką radość. Przewidywany na pierwszy dzień ramadanu upał zelżał i przyszło miłe ochłodzenie. Wprawdzie nie na długo, ale chociaż na chwilę.


Śniadanie jemy zasłaniając się plecami, by nasi koledzy nie widzieli tych wszystkich pachnących dobroci na naszym stole. Oczywiście nie da się zakryć zapachu czy pomlaskiwania przy kolejnej porcji pysznego chlebka z nutellą, ale przynajmniej staramy się zrozumieć ich sytuację.

Przeprowadzka


Czas opuścić naszą rajską plażę, przenosimy się w inne miejsce. Niechętnie. Po drodze muzeum, nie do wiary, ale to jednak prawda. Zatrzymujemy się, a w rolę przewodnika wciela się pan opiekujący się jedynym na wyspie muzeum. Opowiada nam o zgromadzonych tu przedmiotach i pokazuje wszystkie ciekawe eksponaty, książki i zdjęcia.


Nasi kierowcy badają drogę, bo deszcz zaskoczył wszystkich. Sporo grup musiało pozmieniać swoje plany, bo trasy offroad stały się nieprzejezdne. My zmierzamy do kanionu. Szalejmy z radości, bo na naszej trasie pojawiają się pierwsze drzewa smocze i dodatkowo drzewa butelkowe, które wydaje się, że tylko czekały na ten deszcz, bo od razu zakwitły.


Docieramy na miejsce, gdzie jest piękna wadi, czyli dolina wypełniona wodą w skałach. Od razu większość z nas wskakuje w stroje, bo po deszczu już ani śladu. Tylko wtajemniczeni wiedzą, że woda zwykle bywa tu piękna niebiesko-zielona a dzisiaj jest rdzawo-czerwona. Nie przeszkadza nam to by poskakać i popływać. Niektórzy z nas docierają nawet do wodospadów.


Fajne miejsce, kiedy my tutaj zupełnie sami zbieramy się do odwrotu, docierają inne grupy.


Nocujemy dzisiaj nad wodą

Inna plaża, inne warunki. Wszystko wysypane koralowcami. Przyjechaliśmy tutaj głównie by ponurkować. W małym domku na miejscu można wypożyczyć nawet maski, i płetwy. My część sprzętu mamy ze sobą.


Wskakujemy do wody, i  choć nie ma słońca, to widoki pod wodą niczym bajka wciągają nas bez reszty. Pływamy, by wykorzystać maksymalnie światło dzienne. Pod wodą koralowce, ryby, rozdymki, meduzy, ośmiornice, żółwie, mureny. Nie można się napatrzeć.


Kolacja w obozowisku, same pyszności. Niespodzianką są homary. Dzisiaj tylko 3, ale liczymy na więcej. Niby trzy, ale i tak każdemu z nas udało się coś uskubać.


Nasi chłopcy wraz z zachodem słońca mają małą przekąskę, a dopiero potem wraz z nami prawdziwą kolację. Jest wreszcie życie w obozowisku. Mamy tańce, są śpiewy. Nie wiadomo czemu to do nas schodzą się inni kierowcy i inni turyści też.


O 22 zapada jednak błoga cisza, jutro znowu wczesna pobudka.

Następny dzień!

 

Pojechali i napisali: