Estera Hess — podróżnik, traveler, pilot wycieczek zagranicznych, explorer, lingwista. Smakosz kuchni świata, amator sportów motorowych. Łowca przygód egzotycznych, ekspert w planowaniu indywidualnych wyjazdów zagranicznych. Doradca przy wyborze kierunku wakacji.
Czas opuścić Seul i zobaczyć, co Korea ma do zaoferowania poza stolicą.
W drodze do Andong, gdzie będziemy nocować w tradycyjnym koreańskim domu, zatrzymujemy się w kilku miejscach. Korea jest niewielkim krajem z bardzo dobrymi drogami i bardzo dobrze rozwiniętym transportem publicznym. Podróżuje się po niej szybko i komfortowo, więc dosłownie po godzinie od wyjechania ze stolicy zatrzymujemy się w tzw. folk Village.
Jest to skansen z przedstawieniami muzycznymi, warsztatami, pracowniami i oczywiście domami, w którym możemy zobaczyć, jak wyglądało kiedyż życie na koreańskiej wsi. Domy są fantastycznie wyposażone, a w warsztatach możemy zobaczyć, jak np. wytwarzano wachlarze czy kapcie z trawy.
O określonych godzinach można tutaj obejrzeć jedno z wielu przedstawień — nam udaje się zobaczyć tradycyjne, koreańskie tańce ludowe. Na terenie skansenu jemy jeszcze lunch i jedziemy dalej.
Kolejny punkt na naszej trasie to potężna forteca z czasów dynastii Joseon, otoczona długim i grubym murem warownym. Jak tylko opuści się Seul, nagle okazuje się, że Korea jest bardzo górzysta i zielona.
Zanim zameldujemy się w naszym hotelu, jeszcze spacer pięknym, drewnianym mostem.
Nasz hotel to stare, tradycyjne zabudowania, które wiele lat temu stały nad rzeką. Ale ponieważ rzeka często wylewała, grożąc powodziami, zabudowania przeniesiono wyżej, aby je uchronić, zrekonstruowano i zamieniono na elegancji hotel.
Mamy dla siebie cały taki dom — to znaczy po wejściu przez bramę na malutki dziedziniec, jesteśmy już sami, wśród zieleni. A z dziedzińca kolejne drzwi prowadzą do naszych pokoi.
Spanie oczywiście na podłodze, na specjalnych matach. I tylko pilot do klimatyzacji przypomina nam o tym, że jesteśmy we współczesnej Korei!
